Kurcze, ja już nie mogę
Od jakiś 2 czy 3 lat mam przeokropne końcówki, ciągle się rozdwajają. Co było wcześniej nawet nie pamiętam, nie zwracałam wtedy uwagi, ale chyba nie było aż tak źle. Dopiero kilka miesięcy temu zainteresowałam się tematem i zaczęłam czytać bloga Anwen, ale mimo to ciągle mam poniszczone te końcówki
Niedługo znowu idę do fryzjera na podcięcie, ale marzę o długaśnych i zdrowych włosach, a cały czas muszę mieć takie do obojczyków, bo wciąż muszę podcinać.
Nie farbuję, nie prostuję, nie kręcę. Suszarki używam tylko jak jestem przeziębiona, czyli rzadko.
Pielęgnacja na chwilę obecną:
- co 2, 3 czy 4 dni olej kokosowy lub ten do masażu z Alterry (migdał i papaja) albo maska Kallos Keratin, w sumie zależnie od chęci ^^
- jak mi się nie chce nakładać oleju albo maski to przed umyciem szamponem odżywka, teraz Garnier Goodbye Damage
- kiedy mam olej/maskę lub co drugi dzień mocniejszy szampon - obecnie Ziaja lawendowa, kiedy ich nie używam myję włosy Babydreamem (ale na zmianę z Ziają właśnie, mam przetłuszczające się włosy i inaczej się nie da)
- często po umyciu na same końcóweczki nakładam odżywkę, albo tego Garniera, albo Kallos Silk i już nie spłukuję
- zawsze na końcówki jeszcze jedwab z Green Pharmacy
No i owszem, są mięciutkie w dotyku i ogólnie super ładnie i fajnie wyglądają... Ale samiutkie te końcówki zawsze, ZAWSZE sa poniszczone
Jedyny grzech jakiego jestem świadoma to to, że moje 'zdrowe' odżywianie pozostawia wiele do życzenia.
Fakt, że ostatnio końcówki podcinałam u kiepskiego fryzjera, może to dlatego...? Nożyczki nie do końca ostre, nie wiem?
Nie wiem już, naprawdę. Jakieś sugestie? Może robię coś źle? D: