[Lenka87]

Kpina, w niedzielę byłam w S., bo chłopak chciał kupić jakieś prezenty, wybrał 2 flakoniki perfum, zestaw Lancome ten z tuszem, i jeszcze zestawik scrub, balsam do ciała, płyn do kąpieli Sephora i chyba coś jeszcze, dałam mu swoją kartę, miałam rabat 20%, to akurat był ostatni dzień promocji. Obsługiwała mnie jedna pani, pytała czy coś chciałabym wypróbować, poprosiłam o sprawdzenie czy są próbki szamponów i odżywek, np. Pat&Rub, Frieda czy coś, ona odprowadziła nas do kasy i poszła sprawdzić, a koleś przy kasie (btw z zakrwawionym palcem....) też zapytał o próbki, i w tym momencie zadzwonił mój telefon. Słyszałam tylko, jak chłop mówi, żeby dać dużo bo ja i tak co chwilę lecę po coś do S. i wyszłam na zewnątrz, bo leciała muzyka, wrzawa była, pełno ludzi, a dzwonili do mnie z pracy.
Dziś pytam Miśka o te moje próbki, on posprawdzał w torebkach z zakupami i przysłał mi smsa, że nic nie dali
Litości, rachunek wynosił ponad 600 zł...