Dot.: najgorsze wizyty u fryzjera
Moja najgorsza przygdoa miała miejsce w styczniu tego roku. Nie chciało mi się iść do mojej fryzjerki żeby podciąć włoski (byłam obcięta na Victorię Becham) i weszłam do innego salonu w centrum Wrocławia. Babeczka miała troszkę podciąć, a po prostu obcięła mi połowę włosów na fryzurę a la garnek. Po modelowaniu wyszedł mi hełm który z pewnością przetrwał by atak bombowy i najazd karaluchów. Po tygodniu z włosami nie dało się zrobić nic, były tak krzywe że po pół roku mimo obcinania u sprawdzonej fryzjerki wyglądam jak babina opitolona od garka z jakiejś zapadłej wiochy. Dzisiaj idę się podciąć, zobaczymy co wyjdzie...
|