[Joey]

Kiedyś wypisałam wszystko co chcę (i mogę!) w sobie zmienic. Wyszła długa lista :P Postanowiłam ze zrobie to co sobie zaplanowałam i będę odhaczać No i przyznam sie ze tak robie, choc mój entuzjazm juz dawno wygasł Na razie skupiam sie na tym, zeby schudnąć. No i tu osobisty sukces odniosłam: od 8 czerwca zmieniłam nawyki żywieniowe, jem zdrowo (bo np. jem chleb co niby niedopuszczalne na diecie), ale prawie w ogole nie jem tłuszczu ani cukru. No i posiłki o wiele mniejsze bo nauczyłam sie kilku metod i udaje mi sie najeść dwa razy mniejszą porcją Do tego biegałam (bo ostatnio jakoś nie chce mi sie :P) no i co najważniejsze: nie robie tego z uporem maniaczki, ważę sie np. co miesiąc nie codziennie. Napewno moje starania nie są "mordercze"... nie mysle o tym, kiedy wreszcie bede szczupła... bo wiem, ze będę. Raczej skupiam sie na tym zeby teraz sie dobrze czuć.. no i czuje sie dobrze jak żyję tym sposobem. Wiem, ze wolniutko zblizam sie do upragnionego celu, ale nie on jest najważniejszy. Bo tak naprawdę liczy sie to jak czuje sie przez cały proces "zmiany siebie" a nie to jak bede sie czuc pod koniec. Tak, praca nad sobą daje satysfakcje o ile ma sie cierpliwość i w ogole odpowiednie podejście Odkąd "zmienilam swoje zycie" prawie w ogole nie narzekam na to ze jestem gruba. Jestem taka nadal, ale juz tak mi to nie przeszkadza bo wiem ze cos robie zeby to zmienić. Przedtem rozpacz z tego powodu byla prawie codziennie. Także mysle ze warto