Seks w obecności osób trzecich
Niedawno przydarzyła mi się taka sytuacja:
Odwiedziła mnie koleżanka ze swoim facetem. Zasiedzieliśmy się przy winie,więc zaproponowałam nocleg u mnie-było późno,przystanek na nocny autobus dość daleko,a mojego TŻ akurat nie było .
Spaliśmy we trójkę w jednym pokoju. Próbowałam zasnąć,kiedy moja znajoma para zaczęła sobie baraszkować-najpierw były to jakieś przepychanki pod kołdrą i ciche śmiechy-potem się zaczęło-pieszczoty,potem seks.
Dodam,że odległość między naszymi łóżkami była niewielka i wszystkie odgłosy były doskonale słyszalne. Rano kiedy wstaliśmy poruszyłam ten temat,kiedy jej TŻ wyszedł do sklepu-powiedziałam jej,że mogli się powstrzymać z uprawianiem seksu aż dotrą do swojego mieszkania. Szczerze się zdziwiła i dodała,że jestem wyjatkowo pruderyjna i nie spodziewała się tego po mnie.
Nie uważam się za osobę pruderyjną-seks lubię i uważam,ze wszystko jest dla ludzi,oczywiście w granicach rozsądku.
Ale dla mnie uprawianie seksu w obecność osób trzecich jest brakiem szacunku-dla partnera,dla siebie i także dla osoby,która chcąc nie chcąc słyszą wszelkie intymne odgłosy stosunku.
Rozmawiałam na ten temat ze znajomymi i zdania były podzielone-część z nich uważała,ze to nic wielkiego,że,kiedy studiowali i mieszkali w akademikach,takie sytuacje były na porządku dziennym-na jednym łóżku kochała się para-a na drugim kolega kuł do kolokwium.
Inni moi znajomi przyznali mi rację.
A jakie jest Wasze zdanie na ten temat-nie przeszkadza Wam to,a może wręcz podnieca?
Dodam,że nie chodzi mi o komentowanie zachowania mojej koleżanki-tylko o własna opinię.
|