Trudno mi powiedzieć jak bardzo jest gęsta...bo nie uzywałam, żadnych lżejszych wersji Avenek
nie mam porównania...
krem jak krem (he, he..odkrywcze...co? ) - jest gęsty ale dobrze się rozprowadza, jest śliski , na mojej twarzy rozprowadza idealnie...chociaż po aplikacji zawsze zostawiam sobie te 15 minut na wchłonięcie - bo potrzebuje "chwilki"...uwielbiam to uczucie jak się wchłania...buzia tak jakby nabierała oddechu, rozprężała się - od razu czuję "pielęgnację"
ale uwaga! - ja nie nakładam przepisowych 2 ml - nie mam rano tyle czasu, żeby nakładać kilka warstw i czekać aż się wchłona po kolei
- wrzucam jedną hojną i już...potem to już jest walka o przetrwanie
niestety kremik brudzi...najbardziej zanim się wchłonie (trzeba uważać na ubrania)...potem już mniej...
co do odcienia....powtórzę któryś raz z kolei....on nie barwi twarzy - kolor jest tylko po to aby krem nie bielił twarzy, równoważy efekt wybielania filterka....ale nie barwi skóry...ja w wyniku systematycznego uzywania samoopalacza doszłam do takiego efektu, że na filtr nakładam tyko puder transparentny nawet nie matujący i mam glow...bez dodatkowych przyciemniaczy...tylko od czasu do czasu pacnę się bronzerkiem ale coraz rzadziej....
sam krem w wersji saute - trzeba to przyznać błyszczy się u mnie niemiłośiernie...ale z drugiej strony łatwo temu zaradzić....tylko, że ja nie dążę do absolutnego matu...mi się ten połysk podoba