Ja tak sobie myślę, że biust mi strasznie szybko urósł w ciąży, a brzuch jednak chyba trochę wolniej rósł. Do tego na początku masowałam brzuch szorstką rękawicą. Mam nadzieję że na brzuchu już się nie pojawią, a biust,, no cóż, w końcu zbledną.
Całe szczęście nie musiałam leżeć od początku ciąży. Aczkolwiek w tym leżeniu też są pewne plusy. Miałam czas żeby poczytać sobie o szkodliwych związkach w kosmetykach. Części kosmetyków się przez to pozbyłam. Odkryłam bloga dziewczyny o nicku Podwojona Sroka, nie wiem czy czyta wizaż, ale jeśli tak to bardzo jej dziękuję, bo jest dla mnie inspiracją. Otóż na jej stronie są analizy kosmetyków dla dzieci z zaznaczeniem które zaiwrają szkodliwe składniki. U mnie na szkole rodzenia mocno reklamowali Mustele, a okazało się, że w poprzedniej wersji tych kosmetyków były substancje, które mogły być nawet rakotwórcze.
Ja dla swojego dziecka kupiłam krem na odparzenia babydream, oliwkę i płyn do mycia Hipp, do mycia jeszcze planuję kupić mydło marsylskie. Generalnie postawię na minimum kosmetyków. Na szkole rodzenia nas oczywiście namawiali do sudokremu, bepanthenu itp.
Przeczytałam też że w razie AZS (ja miałam w dzieciństwie) dobre są kąpiele z owsa. Zmieniłam więc trochę i przetestowałam na sobie jako maseczkę. Nie wiem czy owies mnie zapchał, czy przesadziłam bo dodałam do niego hydrolatu z kocanki i olejki tamanu, ale następnego dnia miałam 5 nowych białych krostek, a ostatnio nie wyskakuje mi prawie nic.
Ja z okresu dojrzewania też mam mnóstwo rozstępów głównie na pośladkach. Teraz mimo że w biodrach też urosła to nowe na pośladkach się nie pojawiły. Po porodzie temat preparatów na rozstępy wciąż będzie dla mnie aktualny, bo będę chciała schudnąć.
Fajny ten Clarins tylko strasznie drogi.
Przy okazji wklejam swoje ostatnie nabytki. Krem Phenome kupiłam z myślą o wysypie po ciąży. Tak samo tą Laverę, tylko doczytałam że ma kwasy i nie wiem czy można ją używać karmiąc piersią.
Jak widać na pogryzione sutki też jestem przygotowana. Oczywiście nie uważam, że moje maleństwo będzie małą piranią, która będzie miała hobby gryźć sutki.
Czytałam opinie o tym kremie Pat&Rub na ich stronie i zaskakuje mnie jak ktoś może lubić ten zapach. Jak dla mnie to straszny śmierdziuch. Nie używam go codziennie więc mnie nie zapycha, a buzia jest po nim przyjemna w dotyku.