Dot.: Dieta lipotrim.
Chyba czas na pierwsze powazniejsze podsumowanie. Dzisiaj koncze 6 tydzien diety, jutro bedzie pierwszy dzien siodmego tygodnia.
Schudlam 18,5 kg. (Jeszcze duzo wiecej musze zrzucic, jestem naprawde strasznie otyla.) Chcialabym zrzucic jeszcze 10 kilogramow, a potem przejsc na 2 shakes i normalny obiad. To powinno mi zajac jakies 4-5 tygodni. (Teraz chudne juz wolniej, niz na poczatku, okolo 2 kg tygodniowo lub nawet mniej.)
Jesli nie dam rady, to trudno, wroce szybciej do jedzenia, swiat sie nie zawali, juz i tak duzo osiagnelam.
Bardzo sie wyciszylam. Jestem jakby inna osoba. Mam duzo wiecej czasu na przemyslenia, jestem bardziej sprawna fizycznie, silniejsza psychicznie, odzyskuje wiare w siebie. Nie do wiary ile godzin dziennie zajmowalo mi myslenie o jedzeniu i te wszystkie rytualy jedzeniowo - sedesowe. Nic dziwnego, ze prawie nic nie robilam, nie mialam na to czasu. Teraz go odzyskalam. Czasem nawet zapominam calkowicie, ze powinnam wypic shake'a lub zjesc "trociniaka", czyli obrzydliwe ciasteczko. I zjadam wszystko na raz albo zjadam tylko 2 dziennie. To niesamowite.
Przegladam strony z przepisami i wymyslam jakies cuda dla ukochanego. Bawie sie jedzeniem. Chce mi sie zrobic cos pysznego, mimo ze sama nie jem nic. Nauczylam sie kupowac bardzo malo jedzenia i kalkulowac - czy on to zje, czy lepiej nie kupowac, bo i tak wyrzuce. Owoce i warzywa kupuje na sztuki, nie na kilogramy, jesli pieke ciasto, to z polowy porcji, ale i tak wiekszosc rozdaje. Nie przestalam myslec o jedzeniu, ale mysle o nim teraz duuuzo mniej, pewnie 90 % mniej, niz kiedys.
Troche boje sie powrotu do normalnego jedzenia. Ze znowu zaczne przeginac. Ale moje nowe zycie podoba mi sie o wiele bardziej, niz to stare. Wierze, ze dam rade. Nie - wierze, ze dalam rade i pokonalam tego potwora, ktory ze mnie wyszedl. Zdusilam go i zamknelam na milion klodek. A jak bedzie chcial wyjsc, to poogladam stare zdjecia i znajde motywacje. Nie bede juz sie objadac. To nie jest sens zycia.
Pozdrawiam wszystkich i trzymam kciuki za tych, ktorzy sie nie poddaja.
__________________
happy-end
|