Ja zadam takie głupie pytanie:
a próbowałaś może zimne okłady z sodą oczyszczoną?
Ja jak sobie coś stłukę lub inne kuku skutkujące wzrostem temperatury to właśnie takie robię. Ostatnio moja mama sobie nogę zwichnęła i jej dość mocno spuchła. Takie okłady z sodą ładnie jej ściągnęły opuchliznę i nie grzały się tak szybko jak same z wodą.
A odnośnie wizyty u lekarza, witajmy w Polsce. Paranoja z tym normalnie. Z resztą z tego co czytam i słyszę to nie tylko w przychodniach jest tak "wesoło".
Ja wiem co czujesz, bo przeżywałam to jakieś 8 lat temu, jak moja mama była świeżo po operacji i na rehabilitacji poza domem, a mi się brat rozchorował. No i żeby było wesoło w domu był tatuś stulecia, który miał nas głęboko w 4 literach. Nawet nie zapytał jak się młody czuje i czy nie trzeba do lekarza. Sama musiałam znaleźć wszystkie papiurki i iść z nim do przychodni. Okazało się, że to było po prostu silniejsze przeziębienie, ale co się nadenerwowałam, że młodego coś boli to moje.
Kurcze, szkoda, że nie masz kogo z dzieckiem zostawić, bo mogłabyś czatować w przychodni na wolne miejsce i potem dać znać komuś, żeby chi dziecko przywiózł. Bo na bank będą pacjenci-duchy, którzy tylko blokują kolejkę...
Ja u siebie mam nieco łatwiej, bo miasto mniejsze i ludzi mniej. Rzadko chodzę do lekarza, ale jak już muszę to czekam max. godzinę w kolejce. Jeśli oczywiście przyjdę zanim rejestracja zamknie swój kramik.
W każdym razie - trzymaj się i nie dawaj
Życzę mamusi cierpliwości, a młodemu zdrówka
Zgadzam się, nasza "ochrona zdrowia", bo oni się przemianowali ze służby na ochronę
, jest czasem o kant tyłka potłuc. Jeśli nie trafisz na lekarza z powołania, to możesz się długo leczyć.
A NFZ tylko wzmacnia ta paranoję ze swoimi limitami i innymi bzdurami branymi z kosmosu...