Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - KONIEC - rozstanie z narzeczonym. Ciężko mi.
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2008-07-11, 11:33   #26
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: KONIEC - rozstanie z narzeczonym. Ciężko mi.

Cytat:
Napisane przez ysabell Pokaż wiadomość
Dziękuję wam wszystkim za odpowiedzi!



To jesteś wyjątkową szczęściarą, zazdroszczę. Ja miałam usuwane dwie dolne ósemki, bo nie mieściły się w szczęce i wykrzywiały mi inne zęby. W dodatku jeszcze nie do końca wyrosły, było je tylko trochę widać. Byłam na konsultacji w 4 szpitalach i wszędzie mi powiedzieli, żebym przygotowała się na 2 tygodniowe wyłączenie z życia po takim zabiegu i że będę musiała spędzić co najmniej jedną noc w szpitalu. Tylko w jednym szpitalu zgodzili się wyrwać mi dwie na raz, w innych mówili, że nie dam potem rady w ogóle jeść, chcieli wyrywać je pojedynczo. I faktycznie, teraz 'jem' głównie soki - przez 4 dni schudłam 2 kg. Znieczulenie toleruję w porządku. Ale nawet teraz, 3 dni po operacji, moja twarz wygląda jak balon. Miałam kiedyś robioną operację nosa z łamaniem kości - moim zdaniem teraz wyglądam gorzej niż wtedy. Wtedy co prawda miałam sińce pod oczami itp, ale przynajmniej nie wyglądałam jak żółty balon. Moja koleżanka kiedyś też miała usuwane ósemki szpitalnie, to opuchlizna schodziła jej 8-9dni, u mnie też się na to zapowiada :-/
(...)
Usuwanie chirurgiczne zębów, to właśnie usuwanie zębów niewyrośniętych. O takim czymś właśnie pisałam. Konsultacja w 4 szpitalach? To współczuję służby zdrowia w miejscowości/województwie w którym mieszkasz (zdaje się Łodzi). U nas robią po prostu prześwietlenie, lokalizują niewyrośniętego zęba i usuwają go. Zabieg rutynowy. Nie ma mowy o wyłączeniu z życia na 2 tygodnie. Dlatego, to nieco dziwne dla mnie. Ale widać są różne przypadki.

A wracając do tematu wątku: więcej wyrozumiałości. To, że się miało zabieg nie znaczy, że cały świat ma się zatrzymać i siedzieć przy naszym łóżku szpitalnym. Zrozum, że on też ma swoje życie, swoje sprawy, inni też czegoś od niego chcą, wymagają. Miałaś zaplanowany zabieg, niezbyt skomplikowany. Miał siedzieć całą noc przy Tobie i trzymać Cię za rękę? Byłoby miło, ale faceci nie czytają w myślach i nie zawsze wiedzą, że nam się coś marzy i roi. Piszesz o wielu złych rzeczach w Waszym związku, na jego temat. Może po prostu pierwsze zauroczenie minęło, bajka się skończyła. Warto się zastanowić, czy zaręczanie się w tym wieku, po takim czasie ma sens. Bez poznania się głębiej, w codziennych, często "szarych" sytuacjach, bez np. zamieszkania ze sobą, zmierzenia się z dorosłością (a w dorosłym, prawdziwym życiu nawet ukochana osoba nie zawsze ma czas aby siedzieć przy nas, gdy jest nam źle; nie można nagle wszystkiego rzucić i olać). Będzie więcej takich sytuacji - nie zawsze będziesz na 1. miejscu, bo tak się po prostu nie da. Widać oboje jeszcze nie dojrzeliście do pewnych spraw. I wina nie leży tylko po jednej ze stron. Wydaje mi się, że Ty związek traktujesz jako bycie z kimś w symbiozie, wręcz zrośnięcie się z tą osobą (on ma pamiętać działanie leku następnego dnia etc. - a sama byś pamiętała coś skomplikowanego, co Ciebie nie dotyczy, a co on na siłę by Ci tłumaczył?). On natomiast chce mieć też swoje sprawy, ma swoją rodzinę, życie poza obszarem "wspólne". Bierz z niego przykład i też zacznij mieć swoje sprawy, swoje życie. Bo taką miłością można tylko zmęczyć, zagłaskać, stłamsić.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując