[desti]

zaczelam od prawej ... MISSHA Signature Real Complette BB Cream

wstepnie: cera mieszana, trzydziestoparolatki z pojawiajacymi sie przebarwieniami i zaczerwieniami na policzkach... ogolnie daleka od idealu ... i z czasem coraz bardziej fanaberyjna...

wrazenia: siedze i gapie sie jak glupia w lusterko nie mogac wyjsc z podziwu ...

a teraz do rzeczy :

przyjemny i prosty w aplikacji... trudno z nim przesadzic... kolor (mam 23) pomimo mojej obawy, ze moze byc za ciemny idealnie dopasowal sie do koloru skory... co widac dobrze na zdjeciu kremu na rece... po rozsmarowaniu w ogole go nie widac ...

krycie lepsze jak niejeden podklad, przy czym kremu w ogole nie widac na buzi, ktora wyglada na swieza i wypoczeta... moich zaczerwien nie widac wcale... dwa wieksze przebarwienia troszke ale korektor zalatwilby sprawe w 100% ... wygladam o pare lat mlodziej ... pomijajac, ze wstalam dzis o 6... 4 dzien pracy z rzedu...

na poczatku przez pierwsze pare minut (co widac jeszcze na zdjeciach) lekkie swiecenie albo wlasciwie poswiata tak jak po nalozeniu kazdego innego kremu na dzien... ktora po okolo 5 min zupelnie zniknela... w sumie bezzapachowy... skora jest calkiem dobrze nawilzona...

co do trwalosci to moge napisac jutro... bo na chwile obecna to tak jak po nalozeniu... jutro go przetestuje w pracy... jak sie sprawdzi to bede przeszczesliwa ...


ps. wszystkie zdjecia robilam z lampa...