[allmode]

Ja swój ślub kościelny brałam rok temu, w grudniu. I również chcieliśmy to zrobić w kościele innym niż ten, pod który "podpadamy" z racji miejsca zamieszkania. Usłyszałam, że dostanę potrzebne zaśwaidczenia, ale za "przynajmniej 500 zł", ponieważ "skoro mam fanaberie sobie zmieniać kościół, to powinno mnie stać na opłacenie uroczystości w dwóch kościołach, bo oni nie są tacy głupi, żeby pozwolić sobie zabrać pieniądze, które im się należą". Te 500 zł to miało być "tylko po kosztach". Wstałam, trzasnęłam drzwiami i poszłam do dziekana - do parafii, w której chcieliśmy wziąć ślub. Tam powiedziałam, jak mnie to potraktowano w tej i tej parafii. Ksiądz dziekan - na szczęście przemiły, wspaniały człowiek - bardzo mnie przeprosił (nie mam pojęcia za co), wziął ode mnie numer telefonu i pprosił o kilka dni na załatwienie sprawy. Za trzy dni dostałam telefon, że moge iśc odebrać zaświadczenie. Poszłam, wzięłam i nie dałam za to ani grosza.
Ślubu udzielił nam właśnie ksiądz dziekan. Gdy chciałam mu dać ofiarę, to z 10 razy się upewniał, czy aby na pewno i czy to nie będzie dużym uszczerbkiem dla naszego budżetu.
Więc nie daj się tak łatwo
Powodzenia życzę.