[Flofferek]

hej

zastanawia mnie pewna sprawa, otoz jakis czas temu poznalam chlopaka. widzielismy sie z 5-6 razy. teoretycznie jestesmy razem, calujemy sie, chodzimy za reke, mamie podobno powiedzial, ze ma dziewczyne za kazdym razem on proponowal spotkanie. ja jestem taka, ze jak slabo znam kogos (chodzi o chlopakow), aha i cos czuje ze owa osoba patrzy na mnie bardziej niz na zwykla kolezanke, to nie zadzwonei i nie zapytam sie czy sie spotkamy... poprostu nie chce sie narzucac, nie chce by ta osoba pomyslala, ze jestem jakas zdesperowana dziewczyna (wiem, moze to glupie myslenie....).

no i dzisiaj w sumie nie mam nic do roboty i odwazylam sie napisac do tego chlopaka smsa z pytaniem czy sie spotkamy, nie odpisal... moze nie moze, a moze nie chce... kto go tam wie

ale glowne pytanie - czy wypada na poczatku znajomosci samej proponowac spotkanie?

co do tego chlopaka, to bardzo mnie zainteresowal i spodobal sie nie chcialabym w jakis sposob popsuc znajomosci, z mojej strony jestem na TAK, ale z jego strony nie wiem... on nigdy nie mial na dluzej dziewczyny, co mnei troche martwi, bo raczej byly tylko do zabawy. czasem widze, ze nie wie jak postepowac w pewnych sytuacjach damsko-meskich. mowilam mu, ze nie ma co liczyc na seks, tzn ladniej powiedzialam i wyjasnilam dlaczego, ze ja nie z takich itp... niby mowi, ze wie, ale ... wlasnie z takich tez powodow mam dylemat z tym pytaniem sie o spotkanie by nie pomyslal sobie, ze za nim latam, ale nie chcialabym tez, by myslal, ze go calkowicie olewam jak ja nie lubie takich sytuacji.

dziekuje za pomoc w wyjasnieniu, czy wypada czy nie wypada