2007-07-20, 21:01
|
#30
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 103
|
Dot.: Jak żyć z holerykiem i furiatem...
Bardzo fajny thread
Mój dziadek był cholerykiem, mój tata ma objawy x]
Mam na myśli, że ma gorsze i lepsze dni, jednak zaliczyłbym go do choleryków.
Moja mama, woohoo, totalna choleryczka x]
Ja ?
No w takim otoczeniu powinienem być cholerykiem.
A tu zonk, bo nie jestem
Kiedy krzyczy na mnie ktoś z rodziny, jestem albo cicho, albo się uśmiecham i spokojnie odpowiadam, albo odpowiadam sarkastycznie (kiedy mam już dość) co źle się kończy
Natomiast kiedy krzyczę (no niestety czasami... na szczęście rzadko) na moją kicie kochaną, to wystarczy że ona popatrzy się na mnie tymi smutnymi oczkami i natychmiast zaczynam przepraszać że w ogóle się odzywałem
Co dziwne nawet jeżeli naprawdę miałem powody żeby się zezłościć, bo coś nabroiła, to i tak jej rozwalające spojrzenie sprawia że zaczynam przepraszać i głaskać powtarzając coś w rodzaju "no już, już, nie puniaj" XD
Co do życia z cholerykami, ekhu... jeżeli wasz TŻ... (towarzysz życia ? Kto to wymyślił lol XDDDD) zaczyna się drzeć, wg mnie najlepiej działa pogodne nastawienie, trochę uśmiechu kilka zdań "ale dlaczego w ogóle krzyczysz ? Nie potrafisz na spokojnie?",
a NAJLEPIEJ działa w tym momencie miluśny całus
To jak odkorkowanie szampana xd Puf, cała złość znika
Na mnie to działa ^__^
Ludzie często zapominają o takich rzeczach podczas kłótni.
Wiem nie łatwo jest się chociażby uśmiechnąć czy zbliżyć kiedy ważna dla nas osoba zaczyna krzyczeć w gniewie, niektórzy są wtedy jak wściekłe psiny i lepiej nie podchodzić
Ale warto próbować, bo np kiedy ktoś jest zeźlony i osoby wokół niego też się takie robią to niemiła atmosfera trwa czasem cały dzień.
|
|
|