[regiata]

Przechodzę stopniowo z włosów ciemnych (farbowanych) do blondu. 3 tygodnie temu użyłam Safiry (Blask Księżyca) - delikatnie jaśniejsze, po tygodniu Rozjaśniacza Loreal 001 - zero efektu, po kolejnym tygodniu rozjaśniacza Londy - efekt jest, włosy są jaśniutkie, ale żółte, a przy skórze głowy prawie białe. Całe szczęście w miarę jednolite. Trudno to jednak nazwać kolorem. Teraz planuję nałożyć na nie farbę (póki nie ma jeszcze moich naturalnych, ciemnych odrostów). Efekt powinien być zgodny z moimi oczekiwaniami, gdyż tak jak pisałam włosy są równomiernie jasno-żółte.
Stąd moje pytanie - jaką farbę powinnam nałożyć, żeby tą żółć zlikwidować? Wiem, że odpadają popiele itp. Może któraś z Was miała podobny problem i zaraz po rozjaśniaczu nałożyła farbę? Jeśli tak, to jaką? Jaka firma, kolor?
Nie piszcie, że powinnam iść do fryzjera, bo nie jest to możliwe. Nie piszcie, że powinnam odczekać i w tym czasie myć filotewymi szamponami, bo tak robię i nie przynosi to żadnego efektu, a nie mogę dłużej mieć na głowie takiego "koloru". Zaryzykuję zniszczenie i nałożę po raz ostatni jakąś farbę, tylko proszę o wskazówki.
Z góry dziękuję za wszelkie sugestie!!!