[tasiemiec]

Ja miałam taką koleżankę na I roku studiów...O ile zawsze byłam dobrą uczennicą i nauka sama mi wchodziła do głowy, po zaprzyjaźnieniu się z nią to wszystko...zniknęło- pojawiły się bóle głowy, problemy z koncentracją, dzień spędzony z nią tak wysysał ze mnie energię, że pod wieczór nie wiedziałam o czym ja myślę, nie umiałam zrobić nic konstruktywnego. Pouczyć się? Nie miałam siły. Czułam się gorsza, mniej wygadana. Ale to na prawdę niw była kwestia moich kompleksów, bo ja tą dziewczynę bardzo lubiłam...Naprawdę! Inna sprawa, a może i to głupota, ale zawsze jak do mnie przychodziła, psuł się komputer, łapał wirusy z sieci itd...Ale to już taka ciekawostka. Teraz już ze mną nie studiuje, a ja zaczełam sobie świetnie radzić