Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - zbliżenia z kobietą molestowaną w przeszłości
Podgląd pojedynczej wiadomości

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2013-08-23, 08:57   #16
busch
Rozeznanie
 
Avatar busch
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 697
Dot.: zbliżenia z kobietą molestowaną w przeszłości

Cytat:
Napisane przez Corvette Pokaż wiadomość
Wybacz, ale "brudy" pierze się w pralce (jak jej nie ma, to w rękach).
Nie zauważyłam aby ktokolwiek napisał coś o "filmach".
Urazy po takich emocjonalnych przejściach nie nazwałabym " wywlekaniem najgorszych brudów".

Terapia nie polega na "wyciąganiu brudów", a na stawieniu czoła że nie było się winną wydarzeń o których napisał autor dziewczyny.
"Brudy"..Matko jedyna..co za określenie. Empatia aż "kipi"
Nie wiem, co Cię tak bardzo oburzyło w mojej wypowiedzi, może po prostu nie znasz sposobu pracy na tego typu terapii?
Obojętnie, jaką ktoś ma traumatyczną przeszłość, jest ona przeszłością, natomiast problemy pojawiają się w teraźniejszości i w teraźniejszości powinny być rozwiązywane. W tym sensie, że zrozumienie dawnych wydarzeń oczywiście jest istotne dla procesu zdrowienia, ale nie każdy ma potrzebę i chęci na terapii obracać się w kręgu opowieści o tym, co się przykrego/złego/porypanego stało w jego dotychczasowym życiu. Zwłaszcza, jeśli tych złych rzeczy jest tak wiele, lub są tak bolesne, że ich nieustanne rozgrzebywanie może nie tylko nie pomóc, ale wręcz przeciwnie - bardzo zaszkodzić. To nie jest takie proste, że wystarczy się komuś wyżalić i sytuacja została odczarowana - a przynajmniej, nie działa to na każdy typ osoby. Czasami rozdrapywanie tego, co się stało i odstać się już nie może, zamiast przynosić ulgę, powoduje że osoba zaczyna myśleć o sobie jak o ofierze, o swoim życiu jak o porażce, a o swojej psychice jak o nieodwracalnie zdruzgotanej. Łatwo jest w ten sposób myśleć o ofierze przemocy seksualnej, ale to do niczego nie doprowadza, poza popadaniem w poczucie beznadziejności.

Można więc wyjść z innego założenia - potraktować przeszłość jako w pełni uprawnioną przyczynę teraźniejszego zachowania, ale nie jako główny wątek terapii (jak to ma miejsce często np. w terapii psychodynamicznej). Głównym wątkiem terapii może być nieadekwatność teraźniejszego zachowania, które wykształciło się na bazie jakiejś sytuacji, ale już w innych, bardziej zdrowych sytuacjach zamiast pomagać w przetrwaniu, przeszkadza tylko i powoduje cierpienie. I to właśnie teraźniejsze zachowanie można zmieniać, próbując znaleźć nowe techniki radzenia sobie ze światem. Bo przeszłości nie można zmienić, obojętnie jak bardzo byśmy tego nie pragnęli, natomiast nasza teraźniejszość leży w naszych rękach. Jasne, że ofiary przemocy mają trudniej, bo w wielu rzeczach musiały w obronie własnej przyjąć jakieś toksyczne schematy zachowania, ale to nadal ich życie i od nich tylko zależy, w jaki sposób je przeżyją.

Depresja maniakalna, czy depresja psychotyczna też może mieć jakieś przyczyny z przeszłości - właściwie większość zdarzeń i zachowań ma jakieś przyczyny. Ja nie mówię, że należy się całkowicie odciąć od przeszłości. Oczywiście należy się z nią zmierzyć, bo to jest konieczne do wyzdrowienia - chodzi mi o to, że niekoniecznie przeżywanie zdarzeń przeszłości jest podstawową treścią terapii, a przynajmniej nie każdej. Partnerka autora wątku boi się rozdrapywania ran i ja jej się nie dziwię - nie każdemu to pomaga, nie każdemu jest to potrzebne, by poczuć się lepiej .

O telewizji napisałam dlatego, że zdarzają się takie sceny w różnych filmach, gdzie właśnie bohater zanurza się po uszy w swoich traumach - jeśli ktoś nie ma dużej wiedzy na temat terapii, to może uznać taki obraz za prawdziwy i na tej podstawie stwierdzić, że takie coś nie będzie mu pasowało i się na takie coś nie pisze. Jeśli jednak trochę przyjrzy się różnym metodom pracy podczas psychoterapii, to okazuje się, że nie jest to jedyny sposób i są również alternatywy. Jeśli Tobie tak bardzo by pasowała praca polegająca na pozostaniu w przeszłości i przeżywaniu jej, to nikt Ci nie broni skorzystać z innych nurtów. Ale nie dla każdego jest to dobre. Powtórzę się, ale uważam, że jeśli ktoś przeżył naprawdę dużo, to dla niego przeżywanie na nowo traumy to zupełnie coś innego, niż dla osoby, która np. uważa, że rodzice nie poświęcali jej dostatecznie dużo uwagi .

Poza tym, spróbuj sobie wyobrazić że opowiadasz obcej osobie o tym, jak ktoś Cię wykorzystywał. Naprawdę dziwisz się tej dziewczynie, że się tego obawia? Bo ja w ogóle. I uważam, że zmuszanie jej do tego, do momentu aż sama nie będzie miała sił stawić temu czoła, jest po prostu okrutne. Co innego, jeśli przywraca jej się władzę nad sobą i własnym życiem poprzez pracę nad złymi schematami postępowania w teraźniejszości - wtedy powracanie do przeszłości przestaje być rozdrapywaniem ran, ale staje się konstruktywną pracą i w takiej formie stawanie czoła przeszłości to zupełnie co innego. To coś, co robisz, bo odzyskujesz władzę nad sobą i swoim życiem, bo potrafisz i możesz się zmienić, a nie postrzegasz siebie tylko przez pryzmat bycia ofiarą.

Mam z tym tematem do czynienia więcej, niż przypuszczasz, więc proszę nie wypowiadaj się o mojej empatii, bo trafiłaś jak kulą w płot
busch jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując