Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Zostawiłam dobrego chłopaka... :(
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2008-12-07, 12:24   #3
Wroclovianka
Zakorzenienie
 
Avatar Wroclovianka
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 3 181
Dot.: Zostawiłam dobrego chłopaka... :(

Cytat:
Napisane przez cycytrynka Pokaż wiadomość
Witam
Postanowiłam tutaj napisac o tym co mnie boli bo sama nie umiem znaleść odpowiedzi na niektóre pytania. Pozatym , nie jestem obiektywna.Kierują mną emocje, bardzo cierpie.Dlatego proszę Was o pomoc.Niedawno podjęłam decyzje o rozstaniu z chlopakiem z ktorym byłam 5 lat.
powód? Nie umiem nawet powiedzieć. w pewnej chwili doszło do mnie, że bardzo sie ograniczamy, że przez to nie przezyłam w zyciu nic. Nie wychodzilismy do ludzi. Zamkneliśmy sie w swoim świecie, razem. Nie mialam duzo znajomych, nie chodziłam na imprezy, nie wychodzilam praktycznie sama z domu nigdzie. Od 5 lat zawsze razem.Nie znalałam innego zycia niż to z Nim. Na dodatek on był tak nieśmiały, że nie chciał poznać moich znajomych. Nie rozmawiał z Nimi. Nawet do moich rodziców sie nie odzywał.Nie mialam zadnego porówania. Kiedy poszłam na studia, do nowego miasta, zobaczyłam jak żyją ludzie. Chciałam też poznać nowych znajomych.Na dodatek zauwazyłam, ze mamy inne oczekiwania od zycia, że to ograniczanie mnie sprawia że jestem z Nim nieszczesliwa. On nie był złym chlopakiem. Zawsze mogłąm na niego liczyć. Był we mnie szaleńczo zakochany. Nigdy nie widziałam tak dobrego chlopaka. Żadna moja koleżanka takiego nie ma. Ale chyba przez tą jego wielką miłość do mnie nie zauwazył , że tak bardzo trzyma mnie w klatce. Był wymagającym partnerem. Chciał abym ja kochała go tak bardzo , jak on kocha mnie. I żebym żyła tylko ,,naszym '' życiem bo on tak zył. We mnie jednak coś wygasło, nie umiałam już okazać mu tego co dawniej. Po 5 latach chciałam poczuć coś nowego, świeżego ( nie chodzi tutaj o kogoś innego. Napewno nie. Teraz cieszy mnie sam fakt , że mogę być sama)Widziałam jak cierpi. On i ja. Skończyłam to. Wiem, ze rozwaliłam mu tym całe zycie. On nie był (nie jest) na tyle sliny aby żyć beze mnie. to też mi przeszkadzało . To , że zawsze był ,,uczepiony'' mnie. Nie był samodzielny. To ja kierowałam jego zyciem, bo on tego wymagał. Wytyczałam mu drogi w życiu. Sama jestem osobą bardzo słabą psychicznie i nie umiałam tak. potrzebowałam aby to ktoś mną kierował.Nagle jego zycie się rozpadło.Bo odeszłam. Płakał, cierpiał, błagał abym wróciła. Ja nie mogłam zrozumieć swojej decyzji. Przecież był dobry, przecież mnie kochał. Jak mogłam? Odkad skonczyłam ten związek czyli od około miesiąca , on nie dał za wygraną. Dzwoni, prosi, pisze... mówi , że kocha. Żebym przemyślała swoją decyzje? A co ja czuje? Poczułam się wolna i że świat lezy otworem. Ale nie jestem pewna swojej decyzji.Czy dobrze zrobiłam. Wiem, ze nie spotkam już wiecej osoby która by tak kochała mnie. Jednak z mojej strony nie wiem czy to miłość czy już tylko przyzwyczajenie. Czuje sie winna , że zraniłam czlowieka który by mi niebo do stop złożył. On cały czas chce się widywać. Błaga żebym mu chociaż tego nie odbierała. Rozumiem , że jest mu cieżko, wiec zgadzam sie na te spotkania. Na nich caly czas placzemy.I on i ja. On bo cierpi a ja bo nie wiem czy podejłam dobrą decyzje.Cały czas pyta czemu to zrobiłam, a ja nie wiem czemu. Te spotkania tylko pogarszają mój stan.. Nie jest mi łatwo. Zaczełam nawet chodzić do psychologa. wczoraj przyszedł do mnie z prezentem mikołajkowym. Płakał . Nawet nie wiecie co czułam kiedy tak stał z nim, patrzył na mnie zapłakanymi oczami. Czuje sie podle.Czuje sie nie pewnie. Serce mi pękło na pół. Nie wiem czy podjełam dobrą decyzje. Może powinnam wrócić do osoby która mnie tak kocha?Martwie sie jednak, że nigdy nie bede w stanie odwzajemnic jego uczucia. Może wiele z was uzna mnie za okrutna osobę, która zostawiła dobrego chłopaka. Ale właśnie z tym poczuciem winy najtrudniej żyć. Jest mi tak samo trudno jak jemu. Obydwoje przezylismy to samo, jestem do niego przywiązana niesamowicie. Jednak nie wiem czy to miłośc. Nie mogę patrzeć jak cierpi, jak zawala studia, jak on mnie kocha. Wolałabym żeby teraz mnie znienawidził i przestać kochaćCo ja powinnam zrobić? Całą noc nie spałam, zastanawiałam się , może wróce do niego? może to jakoś będzie? Może kiedyś poczuje się przy nim w pełni szczesliwa..? Boje się jednak , że z obawy ze mnie straci , byłoby tak samo czyli ograniczanie. Bycie z nim przypominało mi trochę jakby ograniczony świat. Tak jakby zamiast całego świata był tylko mały pokój a w nim On. . Jestem młoda i nie chce potem wspominać swojego zycia tak , że nie bede miała nawet co wnukom opowiadać. Kiedyś ktoś mi powiedział , że zycie mam jedno i zebym je przezyla tak jak chcę. Ale czy mam prawo ranić przy tym innych? Dziewczyny, dziekuje każdej z was ktora to przeczytała i która mnie rozumie. Co zrobiłybyście na moim miejscu? Może ktoś był/ jest w takiej samej sytuacji?
Rozmawiałaś z Nim o tym przed zerwaniem?
__________________

Wizaż rządzi, Wizaż radzi, Wizaż nigdy Cię nie zdradzi
Wroclovianka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując