moje drogie jak zwykle pedzicie z postami lalala
zaczne moze od schleckera, bo we wro jest i nawet dzisiaj w ramach moje-zycie-jest-koszmarne-mimo-tego-ze-mam-blossoms pojechalam wlasnie na krakowska (tam jest taka zapyziala galeria sylwia i tam wlasnie jest schlecker) w celu nabycia droga kupna kajala z basica - i mam i jest boski i kosztowal 4,99
w ogole to blizutko od centrum, wiec nie ma sie co bac
wrocilam spacerem do placu spolecznego i zajelo mi to moze 15 minut.
w marino tez bylam z moja przyjaciolka, ktora NIGDY nie byla w naturze (trudno, i tak sie z nia bede przyjaznic, ale wy rozumiecie moje poswiecenie haha) i trafilysmy na moment wykladania limitki. nie uwierzycie, ale psiapsiolka chciala puderek (ok, to nie jest zaskakujace), ale chciala obejsc najpierw niewidziana nigdy nature i... przeszla przez dwie polki, wrocila do szafy essence i ... pudrow juz nie bylo
ale poniewaz mila pania blondynke chyba bawie (albo sie mnie boi) to wyszeptala mi, ze maja jeszcze jedno pudlo i zebym przyjechala w sobote
jak sie domyslacie, dzisiaj tez mi sie nie udalo popracowac i z tego doktoratu to mnie chyba wywala... ale pita zlozylam