2016-01-06, 10:21
|
#17
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-11
Lokalizacja: Niemcy
Wiadomości: 25 326
|
Dot.: Serum do twarzy- wątek zbiorczy
Cytat:
Napisane przez Kaataarzynaa1
Szczerze mówiąc z kwasem hialuronowym też mam problem- bardzo sciąga mi skórę. Stosowałam solo i w innych produktach, zawsze to samo. W tej Bielendzie było niby lepiej, ale z czasem pojawiło się ściągnięcie.
Z aloesem mam podobnie.... tylko ten sok z ZSK mi pasuje.
|
Z kwasem hialuronowym też się nie lubię, podobnie jak z gliceryną, ale przeszkadzają mi one na początku składu, bo wtedy jest duża szansa, że serum będzie miało jakieś ich cechy (ściąganie lub lepienie się). Zwłaszcza dotyczy to ser i żeli eko, bo one nie dopuszczają do użytku tych polepszaczy składu, które czynią używanie kosmetyku przyjemniejszym m.in. regulują jego lepkość. A ja na punkcie lepkości jestem bardzo przewrażliwiona. Jak męczyłam Alterrę z orchideą, to aż mnie czasem otrząsało, jak kilka godzin po aplikacji dotknęłam brody czy szyi i palce mi się do niej kleiły.
Są jednak sera z tych z mojej listy, które mają i glicerynę i kwas hialuronowy i mimo tego używa się ich bardzo dobrze. Za najbogatsze tzn najwięcej robiące uważam Skin Up Verony. Tu nie mam mowy o ściąganiu ani obciążaniu skóry, a przy tym dużo wartościowych składników, także nawilżających i odbudowujących płaszcz lipidowy skóry.
Cytat:
Napisane przez Kaataarzynaa1
Teraz, pod wpływem postu Chimay, przypomniało mi się, że widziałam sera Sans Sucis, wyglądajace na mało albo nawet wcale nie macane (trudno stwierdzić) a baaaaaardzo korzystnej cenie.
Chimay bardzo dziękuję za wyczerpujący post!
Będę przeglądać Twoje hity. Już teraz mam w kolejce 7 ser
|
Sans Souci za 20 złotych zdecydowanie warto kupić, bo się przyjemnie używa. Za pełną cenę (w Niemczech kosztuje 30 euro) już bym nie kupiła, no chyba że by mi zabrakło zapasów z Polski. Ogólnie to sera kupuję będąc w Polsce, z reguły w drogeriach. W Niemczech niestety wybór jest praktycznie żaden jeśli nie liczyć Alterry/Weledy czyli ulepów glicerynowo-alkoholowych i im podobnych żelów (bez serum w nazwie).
A TK Maxx to jest katastrofa, nie rozumiem, dlaczego nie da się jakoś zabezpieczyć tych kartoników, obkleić choćby. Przecież nikt nie kupi kremu, w który ktoś wsadził palucha, ani utytłanej butelki balsamu. A w takim stanie jest ok. 2/3 produktów (Katowice i Czeladź).
|
|
|