[wolfshade]

Tak
Obecnie używam lavery - drogi dziad, ale nic tańszego z naturalnych 'powszechnie występująch' obecnie nie ma, nie licząc zakupów na allegro firmy alverde, ale ich kremik tonujący jest dość tłustawy.
Lavery jest bardzo lekki, wchłania się ładnie i wcale nie jest taki jaśniutki na jaki wygląda :P jednak 50-55zl za 30 ml to trochę jest, a żeby jakoś spektakularnie działał na cerę - nie powiem. Raczej podtrzymujący nawilżenie lekki podkład, bez rożnych zapychających paskudztw
Potrzebowałam czegoś takiego na wesele, Alterry się nie pojawił. Jak wcześniej pisałam - zmiana składu w 2011 roku jak dla mnie na minus. Tonujących używam jedynie od świeta, nie mam złej cery i jakoś nie potrzebuje 'grubszej' drugiej skóry, a tonujący jedynie by kolor wyrównać i trochę 'zmatowić'.
W ogóle żałuję, ze kolorówki Alterry nie ma i pewno jeszcze długo nie będzie, jeśli w ogóle się pojawi. Tusz do rzęs, puder, pomadki, cienie..

A jeśli zależy Ci na tonujących trwale = brązujących to polecam za grosze kupić macerat z marchwi (w necie) i dodać do ulubionego kremu ok 2-3% - bezpieczne bo masz swój sprawdzony krem i nie musisz się bać o niespodzianki, albo lavery tonujący (nie ten mój podkłado-podobny, a tonujący z bio-marchwią i bio-aloesem) ładnie się też spisuję z tego co widzę na buźce koleżanki. Ok 40 zl za 50 ml, jest też samoopalający nagietkowy, ale ten to juz 60 zl za 30 ml i żadna z moich znajomych nie skusiła sie na to cudo odchudzając portfel ^^ Ale na wizażu KWC jest chwalony i to bardzo. No i jest też alverde (marchwiowy i jeszcze jakaś seria z marchewka anti-age) z przystepnych cenowo, ale to dobrze mieć kogoś w Niemczech, lub na allegro polować, trochę więcej sie zapłaci niż cena w dm ale da sie przeżyć