Ach, znam ten ból.
Nadmiar kosmetyków doprowadził do braku radości z ich korzystania (no bo przecież już nie MOGĘ/ CHCĘ ich używać tylko MUSZĘ i to szybko bo przecież w kolejce czekają następne).
Mimo wszystko trudno mi było nie kupować kolejnego, ciekawość, sympatia do marki i promocja robiły swoje.
Kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że kosmetyki są dla mnie- a nie ja dla nich, że nadmiar nie cieszy, że nikt kto mnie widzi nie podziwia różu od Diora na moich policzkach- bo każdy inny wygląda podobnie, że mam wszystkiego za dużo, aż w końcu, że to tylko kosmetyki- wyluzowałam.
Zrobiłam sobie listę kosmetyków które lubię, które mam i które mnie zainteresowały. Jeśli widzę, że mam dużo balsamów, żeli, pomadek, lakierów- nie szukam kolejnych. Tymczasowo.
Jako, że lubię się rozpieszczać od czasu do czasu, kupuję sobie coś fajnego (i nie tylko sobie). Na razie wiem, że w kręgu moich zainteresowań są te kosmetyki, których mam niewiele, lub wcale. Bliżej przyjrzałam się perfumom( latem omijam te kategorie szerokim łukiem, zimą mój nos nie jest już tak wrażliwy i więcej zapachów toleruje), produktom do kąpieli (po nowym roku zmieniam lokal, a tam będzie na mnie czekać piękna wanna
)), produktom do włosów ( mam tylko jedną odżywkę!), kolorowym linerom( tak mnie naszło na złoty) i produktom aptecznym.
Zakochałam się też w olejkach, dlatego tak łatwo było mi się oprzeć super promocji sklepu int. Tołpa.
---------- Dopisano o 17:04 ---------- Poprzedni post napisano o 17:01 ----------
Ale... pomarańcza z czili musi pachnieć zabójczo. Haha. Mam ochotę na taką słodycz, a wolno mi.