Może maniaczką rosyjskich kosmetyków nie jestem, ale miałam i wciąż mam ich trochę. Podsumuję to, co mi się udało przetestować.
1. Planeta Organica, ajurwedyjska maska do włosów - to mój hit tego miesiąca. Działanie i zapach 10/10.
2. Natura Siberica, mydło śnieżne - obecnie go używam i szału nie robi. To zwyczajne mydełko w kształcie śnieżki. Pachnie kwiatowo, nic szczególnego nie robi.
3. Love2mix - miałam szampon i maskę z efektem laminowania, były super, na pewno jeszcze wrócę do tego zestawu.
4. Natura Siberica, krem na noc do skóry suchej (zielone opakowanie) - na pewno nie do skóry suchej i na pewno nie na noc. Do mojej mieszanej (w kierunku suchej) cery okazał się za słaby. Po 30 minutach od nałożenia wchłaniał się do matu i czułam dyskomfort. Nie zapycha, nie uczula, ale konsystencja jest zbyt lekka.
5. Babuszka Agafia, maseczki w saszetkach - uwielbiam oczyszczającą z niebieską glinką i fitoaktywną witaminową. Innych na razie nie miałam, ale będę testowała dalej.
6. Babuszka Agafia, olej do włosów wzmacniający (zielona butelka) - najlepszy olej do moich włosów (cienkie, długie, puszące się). Jak tylko mi się kończy zamawiam następny. Jedyna wada, to że ma w środku ziarenka, które się wylewają razem z olejem.
7. Natura Siberica, seria rokitnikowa - miałam z niej szampon, odżywkę, maskę, odżywkę w spray'u, piankę do włosów i utrwalający spray (taki niby lakier do włosów). Wszystko było super i godne polecenia, poza tą zwykłą odżywką w spray'u. Moim zdaniem nie robiła z włosami nic.
8. Babuszka Agafia, gęste amarantowe masło do ciała - ciekawy zapach na chłodniejsze miesiące, nawilżenie przyzwoite (moja skóra ciała jest ekstremalnie sucha), cena i wydajność też na duży plus.
Więcej na razie nie mam/nie przypominam sobie, ale jak coś się pojawi, to dam znać
Ogólnie uważam, że rosyjskie kosmetyki mają super ceny jak na ich jakość i składy. Jedynie Natura Siberica lubi poszaleć w tej kwestii, ale w porównaniu do typowych marek drogeryjnych w Polsce, to i tak wypada o niebo lepiej.