Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Przebudzenie po narkozie
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2010-11-12, 18:29   #105
monikkad
Wtajemniczenie
 
Avatar monikkad
 
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 2 104
Dot.: Przebudzenie po narkozie

To może i ja opiszę swoje również jeszcze świeże wrażenia, bo równo tydzień temu wyszłam ze szpitala, a w zeszłą środę była moja operacja.
Trafiłam w to przemiłe miejsce (:P) również zupełnie niespodziewanie. Otóż pewnej nocy obudził mnie niemiłosierny ból pod żebrami z prawej strony, a więc ból woreczka żółciowego. Noc jakoś przetrzymałam, ale rano pojechałam sama taksówką na pogotowie (to był dzień Wszystkich Świętych...), gdzie dali mi zastrzyk przeciwbólowy i kazali iść następnego dnia do lekarza rodzinnego. Ja sama szybko się zorientowałam, że mam kolkę żółciową, bo miesiąc temu zupełnie profilaktycznie robiłam USG brzucha i okazało się, że mam w pęcherzyku żółciowym 8mm kamień. Jednak wg lekarzy dopóki nie było dolegliwości to nie trzeba było go operować. Dolegliwości pojawiły się tej nocy po raz pierwszy... Przypuszczam, że z powodu silnego stresu, ale przede wszystkim ostrego przejedzenia. No, ale do rzeczy.

Zastrzyk na pogotowiu nie pomógł, więc po paru godzinach pojechałam tam jeszcze raz i skierowali mnie na oddział ratunkowy. Dam znowu jakieś leki przeciwbólowe, tym razem dożylnie, sto tysięcy różnych badań, a potem przyszedł do mnie chirurg. Zrobili mi jeszcze raz usg brzucha i ten chirurg (który mnie później operował) zdecydował, że przenoszą mnie na oddział chirurgii, gdzie niebawem mnie zoperują. Ja nawet się tym wszystkim nie stresowałam o dziwo. Po prostu tak mnie bolalo, ze mialam wszystko w d..., od razu popodpisywałam wszystkie zgody na operacje, byleby tylko coś zrobili, żeby mnie już nie bolało.

Na drugi dzień dieta płynna, wywiad z anestezjologiem, zastrzyki przeciwzakrzepowe, kroplówki, wypełnianie różnych dokumentów. Wciąż mnie bolało, więc się nie stresowałam tylko skupiałam na bólu. Zresztą przetrwałam jakoś ten dzień, bo przez cały czas był przy mnie mój chłopak. Na noc dostałam tabletkę nasenno-uspokajającą, a jeszcze wcześniej czopek, lewatywy nie miałam.
A na następny dzień rano kroplówka, potem przebranie się w piżamkę szpitalną i przyszła po mnie pielęgniarka. Nie miałam na sobie majtek tylko samą piżamkę i gumkę do włosów. Na blok operacyjny, przed wejście główne poszłam sama, ale zaraz przy wejściu kazali mi się położyć na łóżko z kółkami i inne pielęgniarki zawiozły mnie pod salę, w której miałam być operowana. I tam chyba z dobre 15 minut leżałam, bo sprzątali tę salę po poprzedniej operacji. Rozmawiał ze mną przemiły pan anestezjolog i pielęgniarki, bardzo podtrzymywali mnie na duchu, nie wdając mnie niepotrzebnie w szczegóły (nikt mi np. nie powiedział o jakiejś rurce w gardle, dopiero na necie o tym przeczytałam jak wróciłam do domu :P). Pan zapewniał mnie, że się obudzę i że zrobi wszystko, abym nie wymiotowała po wybudzeniu. Pamiętam, że byłam przerażona, że się nie obudzę z powodu nadciśnienia. Cierpię na nadciśnienie i wydawało mi się, że jestem przerażająco zestresowana, więc mam ciśnienie kolosalne, ale pielęgniarka uspokoiła mnie, że mam ładne ciśnienie 120/85 (pewnie w kroplowce dali mi wcześniej jakies leki). Cały czas aparat mierzył mi ciśnienie, potem podłączyli mnie do EKG i słyszałam cały czas moje pikające serce. Potem w wenflon podali mi narkozę. Nagle poczułam lekkie zawirowanko w głowie i zapytałam się anestezjologa czy to już. Zapytał się czy coś czuję to powiedziałam, że takie lekkie zawroty, a on odpowiedział, że w takim razie już się pewnie coś zaczyna dziać i jest to ostatnia rzecz jaką pamiętam.
Obudziły mnie słowa "Budzimy się, budzimy się". Po otwarciu oczu miałam lekko zamazany obraz, ale przeszło to po paru chwilach. Miałam też chrypę i straszną suchość w gardle, trudno mi się mówiło, ale przede wszystkim cholernie mnie bolało miejsce operowane ;/ Zostawili mnie w sali pooperacyjnej i pamiętam, że szlag mnie trafiał, bo bolało mnie masakrycznie, a oni mnie tam wszyscy zostawili, nikt ani słowem się do mnie nie odzywał, a pielęgniareczki piły sobie kawkę, jadły ciastka i plotkowały o kompletnych pierdołach. Nie wiem ile tam byłam, bo nie czułam rachuby czasu, ale pewnie niedługo, skoro o 9.30 była operacja, a o 11 leżałam już na swoim łóżku. Zawieźli mnie na łóżko i widziałam przy mnie moją babunię, która się do mnie uśmiechała. Coś do mnie mówiła, ale nie ogarniałam zupełnie, byłam strasznie otumaniona. Zamknęłam oczy, ale nie zasnęłam. Po jakimś czasie chyba znów podali mi kroplówkę, potem znów jakieś zastrzyki, potem przyszła moja mama, ale wszyscy byli bardzo krótko, bo ich spławiałam do domu. Basen mnie nie ominął. Najgorzej było w nocy... Zadzwoniłam po pielęgniarkę, nie mogłam już wytrzymać, myślałam, że popuszczę na pościel, a ona przyszła po jakiś 20 min dopiero. Ehh, ciężko było. Następny cały dzień spędziłam jeszcze w szpitalu, ale już wstałam, zaczęłam być samodzielna pod względem kibla, spacerowałam trochę po szpitalnym korytarzu, poczytałam trochę gazetę. A na następny dzień spławili mnie do domu.

W poniedziałek czeka mnie ściągnięcie szwów. Czuję się już dużo lepiej. Byłam na kontroli u chirurga i u lekarki rodzinnej, niby wszystko jest ok. Muszę być teraz na diecie wątrobowej, w środę wybieram się do dietetyczki. Mam jeszcze 2 tyg zwolnienia, ale w pon. planuję już wrócić na uczelnię. Najgorzej, że przez miesiąc musze zapomnieć o sporcie, aby nie nabawić się przepukliny. No i blizny... mam nadzieję, że się zabliźnią :P

Reasumując, nie jest tak źle z tą narkozą, dziewczyny, naprawde. 2 lata temu miałam operację ucha na znieczuleniu miejscowym i naprawdę gorzej wspominam, lepiej jest jednak nie czuć, nie słyszeć i nie widzieć tego wszystkiego. Ja w każdym razie, jeśli mi przyjdzie (oby nie!!!) jeszcze kiedyś mieć operację to nie będę już się bać narkozy.
monikkad jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując