imaginative , no no, przygody straszne, brrrr nie wiem czy mnie pocieszają
co do mnie - to od września 2007 zapuszczałam się z króciutkiej chłopięcej fryzurki (teraz mam do ramion) i zaprzestałam częstego chodzenia do fryzjera, właściwie przez ten czas do wczoraj byłam tylko raz, a w międzyczasie mój zaufany zakład zlikwidowano, to takie obrzeże miasta, że pani nie mogła się odkuć chociaż fajnie mnie ścinały na krótko zawsze
a mąż cóż... może trochę zdolny, a może bardziej ja się nie przejmuję i to mu dodaje odwagi, ja na krótkich to nawet sobie samej potrafiłam przystrzyc tu i ówdzie
i farbowanie też ostatnio odwalałam sama....
tylko teraz mi się zachciało do "profesjonalisty" pójść... no. i mam za swoje.
następnym razem się trzy razy zastanowię
Nusia - może Cię to zainteresuje, dzisiaj widziałam w rossmanie fioletowy szampon do rozjaśnianych bądź siwych włosów, silver, nie wiem co wart, ale może dobry... ja swojego czasu używałam też fajnej fioletowej odżywki ze skelpu fryzjerskiego, tylko nie moge sobie przypomnieć jej nazwy - z rozjaśnianego kanarka dawała ładny chłodny odcień, jak mi skleroza minie, to napiszę...