Ja jadę do Teściów na święta i tam przepysznych, domowych ciast będzie cała kopa. Serniki, babeczki, jabłeczniki...
Umówiłam się z teściową że ja upiekę mazurka. Upiekłam. Przyozdobiłam bakaliami, czekoladą, odrobiną lukru i konfiturą. Skończyłam go robić... o 1-j w nocy, tak mi zeszło z tą dekoracją. Wygląda bajecznie.
Skusiłam się żeby skubnąć troszkę u dołu. Za mało cukru
Trzeba chwilę potrzymać w buzi żeby poczuć że jakikolwiek cukier był dodany. Pisali 5 łyżek cukru pudru, ja zmieliłam 5 łyżek cukru bo cukru pudru nie miałam, nie pomyślałam że będzie aż taka różnica słodkości
I teraz mam dylemat: Moja teściowa jest taka że potrafi rzucić sztućcami i wyjść bo coś za słabo posoliłam, ogólnie to ma mnie za jedno wielkie g*, płakać jej się chce jak myśli że ma taką synową która nic nie potrafi. Nie jestem pewna czy teściowa po spróbowaniu tego ciasta nie wyrzuci go do kosza. No i co na moim miejscu byście zrobiły?
1) zawiozły ten mazurek i uderzając się w pierś od razu przyznały że nie jest taki jaki być powinien i czekały na reprymendę,
2) próbowałybyście wmówić starej kucharce, tradycjonalistce, że mazurek właśnie taki powinien być,
3) macie jakieś sposoby na "docukrzenie" ciasta...?
4) dałybyście tego mazurka komuś normalnemu i kupiłybyście nowy dla teściowej (zrobić nowego nie zdążę) z nadzieją że się nie domyśli że jest ze sklepu trochę ryzykując, gdyż teściowa nie uznaje sklepowych wypieków.
Doradźcie mi, proszę, jestem załamana, jestem w ciąży, lekarz zabronił mi się denerwować a obawiam się że moja teściowa mnie porządnie wyprowadzi z równowagi.