Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Leki antydepresyjne [opinie, doświadczenia]
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2011-09-01, 09:37   #353
effulla
Zakorzenienie
 
Avatar effulla
 
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 3 392
Dot.: Leki anydepresyjne [opinie, doświadczenia]

Cytat:
Napisane przez dawidowskasia Pokaż wiadomość
antydepresany\ty jak antydepresanty - rzadko zdarzają się skutki uboczneale stabilizatory to trochę co innego
Jeżeli miałaś anoreksję to nie potrafisz obiektywnie ocenić swojej wagi - widocznie,żeby żyć musiałas przytyć.
To Twój wybór, ale czasem trzeba. Wiem,że przy tej chorobie wszyscy sie cieszą z przybranego kg oprócz chorego, ale tak jest. Wiesz, ile dziewczyn umiera z wygłodzenia?
Nie zrozumiałaś mnie ...
ważąc tyle wyszłam spod kontroli lekarzy i już nikt tak nie naciskał żebym przytyła. Miałam stabilny stan, wyniki dobre etc.
ALE wpadłam w depresje bo nie mogłam sobie z tym wszystkim poradzić - zbyt szybko przytyłam. Poszłam do psychiatry, wyżaliłam mu się... powiedziałam, że ZDAJĘ sobie sprawę, że powinnam jeszcze przytyć, ale nie chcę żeby było to tak gwałtowne bo zwycaajnie przeraziłam się swojego ciała ( tak jakby ktoś moją duszę wsadził do obcego ciała ). WIĘC lekarz przepisał mi tabletki, poinformował, że mogę mieć w pierwszym tygodniu jakieś skutki uboczne (ale że wszystko minie) ... zaczęłam pełna zaufania je brać I CO ? zaczęłam mieć te cholerne napady, po tabletach byłam skołowana i senna. Wyglądało to tak : jadłam, płakałam, spałam, jadłam, płakałam, spałam. Poszłam znowu do niego ... leków mi nie zmienił ... brałam je dalej .. nie mogłam sobie na to pozwolić żeby ich nie brać. Jak zdiagnozowano u mnie depresje i anoreksje przeprowadziłam się do rodziców - pilnowali mnie. W pewnym momencie przestałam się ważyć bo wiedziałam, że jest więcej i więcej. Mama mówiła, że wyglądam jak opuchnięta ...
Kiedy odważyłam się zważyć miarka się przebrała ... było grubo ponad 50 kg ... wróciłam do "wyjściowej wagi" sprzed odchudzania... pomyślałam sobie że ktoś ukradł mi ponad rok życia, że te całe starania i wyrzeczenia poszły na nic. Postanowiłam, że nie będę się męczyć czując do siebie obrzydzenie. Po kilku nieudanych próbach samobójczych zmieniłam psychologa. Dał mi możliwość pobytu w szpitalu. Wypisał skierowanie. Nie poszłam. Bałam się. Nie miałam siły na takie emocje. I dosłownie kilka dni później pomyślałam, że to strasznie żałosne ... męczę się ze sobą, nie mam perspektyw, czuję do siebie obrzydzenie, nie mam siły na nic - rozmowy, mycie się, a do tego ktoś stwierdził, że mam problemy psychiczne, że rodzice mieli "spokój" a nagle spadła im na głowę opieka nad praktycznie dorosłą córką i ... nie chciałam męczyć ani siebie ANI przede wszystkim Ich. Nie mogli znieść mojego płaczu, histerii, apatii, małomówności. MIAŁ BYĆ TEN DZIEŃ. Ale ... nie udało się. Dzięki rodzicom . Nie wiem po co to piszę. ehh
__________________
effulla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując