Hej, dziewczynki, ale szał, słuchajcie
Byłam na evencie douglasa Beauty street czy jakoś tak dzisiaj
ogólnie "metamorfoza", na którą zaprosiła mnie koleżanka (bo sama bym w życiu na coś takiego nie poszła
) polegała na makijażu (zmalowały mnie tak, że zamiast mieć lat 21 wyglądałam jak 21 plus 23 VAT, serio, dramat
Mój chłopak mnie zobaczył i powiedział "weź się umyj", i miał rację
) i myślałam, że na tym koniec, ale załapałam się na fryzjerkę. Śmiać mi się chciało, bo pani nie bardzo wiedziała, co ze mną zrobić. Oczywiście włosy wyprostowała (nic im nie będzie od takiego jednorazowego wybryku, prawda?
), a potem chciała je "unieść tu na górze i zrobić lekki warkoczyk dookoła głowy", no i...nie mogła ich unieść, w ogóle zaczęła mi tapirować grzywkę i chyba nigdy w życiu nie kochałam moich włosów bardziej, bo za żadną cholerę nie chciały się ułożyć
Pani stwierdziła, że "są takie zdrowe, ciężkie, nie chcą się układać" i koniec końców zostałam z tym warkoczykiem i wyprostowanymi włosami, poddała się z tym unoszeniem, jest freckled 1:1 fryzjerzy, ha!