[amaranth1234]

jestem z facetem juz rok...ja po 20 on po 30..on jest po rozwodzie..a ja wolna.

po roku oswiadczyl mi sie.przyjelam mimo ze roznie bywalo...

tydzien temu widzielismy sie z jego dwoma kolegami...z jednym z nich sie poklocil i nie o mnie..Jego kumpel powiedzial do niego ze Ty to masz szczescie w milosci...na co moj facet ze wcale nie...pozniej kiedy juz on poszli wypomnialam mu to a on mi na to ze rok temu zle go potraktowalam ,jak moglam
(dluga historia ale po krotce-bylismy z jego znajomymi nad jeziorem.A ja na drugi dzien pojechalam sobie bo nie chcialam tam siedziec i pic non stop.przyjeachal po mnie kumpel i wrocilam do domu:/ )

wiem zle ..przeprosilam go za to...tymczasem teraz po roku on do tego wraca i wyrzuca mnie) na drugi dzien wychodzac powiedzialam zeby zastanowil sie nad swoim zachowaniem..a on do mnie z krzykiem ze sobie zasluzylam tym co zrobilam rok temu..i zebym zabierala swoje rzeczy co mnie najbardziej zabolalo..: (

nie odzywal sie do mnie tydzien.ja zrobilam pierwszy krok.napisalam ze ludzilam sie ze choc troche obchodza go moje uczcucia i ze mu bardziej na mnie zalezy.na co on odpowiedzial ze moze lepiej jakbym sobie znalazla kogos komu bedzie bardziej zalezalo i zebym sie zastanowila bo takie cos moze sie czesciej powtarzac.
napisal tez ze jak mi bedzie smutno to moge do niego przyjechac..o co tu chodzi...bylo wszystko ok az nagle takie cos..i zawsze taka dluzsza przerwa:/ doradzcie mi wiem ze to facet po przejsciach ale naprawde czulam ze mnie kocha..

potrzebuje spokoju i troche normalnosci