Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Uśpienie psa...kiedy ten moment?
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2009-09-24, 14:54   #23
MiYo
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 152
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?

W niedzielę odeszła ode mnei moja suczka. Miała 3,5 roku, od pół roku walczyliśmy z chłoniakiem o podwyższonej złośliwości (rak) [postać wieloogniskowa, zaatakowane węzły chłonne na całym ciele. Podczas chemioterapii nie cierpiała, wyglądała jak zdorowy pies. W końcu leki przestały działać, węzły urosły. Widziałam, że jest zmęczona, zaczeły się problemy z oddychaniem, już nie było nadziei na wyzdrowienie,ale na spacery chciała jeszcze wychodzić. Uśpiłam ją, gdy jeszcze się ruszała, nawet kopała dziury w lesie, ale w domu tylko leżała, nie chciała już jeść. Uśpiłam ją wtedy, bo nie mogłam pozwolić na to, by zalatwiała się pod siebie i cierpiała.. Kochałam ją bardzo i nie mogę się z tym pogodzić, jednak wyjścia nie było - ostatnie trzy noce nie spałam, tylko leżałam z nią, podawałam jej zastrzyki, by mogła swobodnie oddychać (jeszcze daliśmy jej 72 h na zadziałanie b. silnego leku przeciwnowotworowego). Nie mogłabym patrzeć, jak cierpi.
Dlatego dla mnie osobiście, jeśli pies nie chce chodzić na spacery (a dla niego to przecież największa radość..), ciągle leży, a do tego nie trzyma moczu i załatwia się pod siebie, a wyleczyć go nie można, to jest już nawet jakby za późno na uśpienie - trzeba było to wcześniej zrobić, bo teraz to musi już bardzo cierpieć.. ja bym nie czekała i go uśpiła. Nie mogłabym pozwolić mu cierpieć dlatego, że boję się rozstania. Nawet nie wiecie, jak bardzo tęsknię za moją kochaną suczką, ale trzeba podjąć tę decyzję, nawet tak cholernie bolesną. Na tym polega odpowiedzialność, a nie czekanie, aż sam umrze.. bo skoro tyle dni/tygodni się tak męczy.. Ech brak słów..
MiYo jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując