Ładnie mi we wszystkich MOCNYCH, intensywnych, czystych kolorach, niezależnie od tego, czy są ciepłe czy zimne (odróżniam ciepłe od zimnych ze względu na rodzaj edukacji, więc spoko
). Tak więc, w mocnym żółtym, mocnym pomarańczu (takim nasyconym, jak mandarynka czy pomarańcz), mocnej czerwieni wyglądam dobrze. Nawet, jeżeli jest to czerwień ciepła (ale i tak uważam, że w takiej malinowej jest mi dużo ładniej). Chociaż i tak nadal wydaje mi się, że dużo lepiej mi w turkusie, morskim, chłodnej zieleni, amarancie, lazurowym, liliowym, bladym różu (ale takim pudrowym, nie z domieszką łososiowego), szarościach - wszystkich, czerni. W bieli też ładnie, ale ja nienawidzę bieli.
W limonkowym wyglądam dobrze. Paradoksalnie dobrze wyglądam w oliwkowym i khaki.
Co do brązu, to tak - chłodny. Taki mniej-więcej w kolorze gorzkiej czekolady, może troszkę jaśniejszy, ale na pewno nie ciepły. W kolorze mlecznej odpada, wyglądam paskudnie. Jak beż, to również nie ciepły, nie jak kawa z mlekiem, a właśnie zimny, najlepiej idący w stronę ecru. (w ecru mi super). Tak samo ceglasty pomarańcz, idący w stronę takiego "sraczkowatego" brązu, albo jakiś pomarańcz idący w stronę jajecznej żółci jest zupełnie nie dla mnie. Skomplikowaną relację mam z bordo. Jeżeli bordo idzie w stronę brązu/ciemnego, śliwkowego fioletu, to nie wyglądam ładnie. Jeżeli ma w sobie coś z malinowej czerwieni, jest dobrze. W tych wszystkich kolorach wyglądam na taką żółto-bladą, jakbym była chora. Nie mogłabym mieć też ciepłych odcieni włosów, np. mocnego rudego (ale malinową czerwień czy chłodny fiolet już tak), złotego blondu. Jakbym już musiała mieć blond, to tylko platynowy albo popielaty. Paskudnie mi szminkach o ciepłym odcieniu, np. jakichś z domieszką brązu lub pomarańczu. Albo w takich jasnych, koralowych czy nawet bladoróżowych. Najładniej mi w malinowych, krwistej czerwieni (ale bardziej chłodnej, niż ciepłej), dobrze mi w amarantowych, w kolorze fuksji czy bakłażanowych (ale nie używam, bo wydają mi się być zbyt mocne i ekstrawaganckie).
Jeżeli chodzi o kolory lekko "zszarzałe", z domieszką szarości, to także zależy. Nie jest mi w nich źle, ale nie określiłabym ich "moimi kolorami życia", w sensie - wyglądam w nich ok, ale nie jakoś super.
Najlepiej mi w czystych, mocnych barwach. Dlatego obstawiałam jakąś zimę, ale na pewno nie tę najciemniejszą, bo tak naprawdę (jeżeli się nie opalę, tak jak na dwóch ostatnich zdjęciach), mam bardzo jasną cerę jak na mój kolor oczu i włosów (coś między porcelanową, a kością słoniową - mam koleżankę, która jest bardzo jasną blondynką o bladej cerze i niedawno porównywałyśmy w lustrze - mam tak samo jasną, jak ona, tylko ona ma bardziej różowy odcień, a ja bardziej z domieszką żółtego), rzadko się rumienię (jeżeli już, to na bardzo bladoróżowy kolor), w dodatku mam intensywny kolor ust.
i wiem, że niby zdjęcia niewiele dają, ale mój naturalny kolor włosów, nieskażony słońcem, jakimkolwiek farbowaniem, rozjaśnianiem, pasemkami w czerwonym odcieniu itd., kolor rosnący tuż przy głowie jest taki, jak na tym zdjęciu (w słońcu ma lekko "fioletowy" połysk (?), no wiem, że to brzmi głupio, ale tak się wydaje, że ma).