Ha ha, nie chciałabyś zobaczyć mojej miny jak czytałam o sztuczkach z konturowaniem ust
Ja jestem raczej laikiem makijażowym.. bardzo niewiele się maluje. Na co dzień trochę MAC f&b i tusz do rzęs, na większe wyjścia więcej MAC f&b, czasem kredka/liner, szminka
Cień chyba raz na 100 lat (trochę też dlatego, że nie umiałam dopasować sobie cieni i dopiero kontempluje nad zakupem Yoghurt z MAC).
Jestem mocno przekonana do bright winter, ale dałam sobie czas i nie wykluczam niczego na chwilę obecną. Podobnie do Ciebie boje się zaczynać mówić o analizie kolorystycznej w otoczeniu, bo wzbudzam irytacje i przerażenie (moja mama i koleżanka zaczęły podejrzewać, że to obsesja na punkcie własnego wyglądu skoro biegam, obrzucam się chustkami i cykam sobie autofotki w różnych pomieszczeniach
)
Fakt, że odkąd zaczęłam się nosić z kolorami odpowiednimi do mojego założonego typu (póki co wdrażam projekt "róże i niebieskie", bo na inne intensywne za wcześnie
) parę osób zwróciło na to uwagę - że ożywia twarz itd. Liczę, że to potwierdzenie, iż obrałam dobry kierunek
A z czerwieniami mam trochę problem.. może wynikający z uprzedzenia. Mam relatywnie wąskie usta i w czerwonych - czerwonych źle się czuję. Moja ulubiona szminka to Hot Tahiti i Burts Bees Raisin (więc niby śliwkowe czerwienie), ale miałam brave red i odstąpiłam koleżance. W sumie nie dlatego, że odcień mi nie pasował, ale bardziej dlatego, że miałam wrażenie, że bardzo widać, że nierówno pomalowałam usta i uzyskuje efekt "pod3-dniowejimprezie"(na wąskich ciężej te czerwień estetycznie nałożyć)
Lady Bug wydaje mi się stonowane, Ruby woo mnie przeraża, bo to mat a ja mam tendencje do suchych ust. Russian red.. nie wiem, ładna czerwień, ale mam wrażenie, że będzie mi widać tylko usta
a wcale nie ma co podkreślać i eksponować. Poza tym mam wrażenie (może mylne), że intensywne czerwienie zwężają optycznie usta
może tak być?