Moja sytuacja wygląda następująco: pod koniec wakacji trochę
rozjaśniałam włosy rozjaśniaczem - ze średniego brązu na taki złocisty. Kiedy pojawiły się pierwsze odrosty, również je rozjaśniałam, ale stało się to bardzo, bardzo uciążliwe. Ponadto z pięknego złotego koloru włosy stały się bardziej
żółtawe i matowe. Zniszczone nie były (na szczęście są bardzo odporne
), ale mimo wszystko postanowiłam wypróbować na nich tylko ziołowe
płukanki przyciemniające. Niestety, nic a nic nie dały. Wreszcie zdecydowałam się na normalną farbę (i to
nie z tych najtańszych), po której kolor był naprawdę zbliżony do mojego naturalnego, ale częściowo się wypłukał.
Od tego czasu minęły 4 miesiące, mam ok. 5-6 cm odrost. Przy mniej intensywnym świetle różnica kolorów jest niemal niezauważalna, ale przy mocniejszym - znaczna, do tego farbowane włosy ohydnie się błyszczą...
Co mogę z robić, żeby jeszcze przynajmniej trochę je przyciemnić, żeby potem nie chodzić z paskudnym 10-15 cm odrostem?