W moim przypadku sprawa wyglądała tak że ja od zawsze czułam się blondynką i mimo że z wiekiem moja natura ciemniała ja dalej utrzymywałam że jestem blond
nie daj Boże ktoś mi powiedział że mam ciemne włosy to mnie wściekłość ogarniała haha pewnego pięknego dnia się zawzięłam poszłam po dwa rozjaśniacze do sklepu i zrobiłam sobie swoje pierwsze żółtko na głowie. Wyglądało to paskudnie ale mimo wszystko miałam motyle w brzuchu że wreszcie mam swój wymarzony blond i nikt mi już nie powie że jest inaczej
znajomi mówili że jest 'dziwnie' no ale wiadomo szok a kolor stopniowo robił się jaśniejszy i jaśniejszy aż wrescie pokochałam go bezgranicznie i dziś kogo bym nie zapytała mówi że nie wyobraża sobie mnie w innym kolorze
moja mama typowa czarnula ciemna karnacja ciemne oczy czarne włosy z natury. Kilka razy mi się eksperymenty do głowy wkradały i przykładałam jej przedłużki do swojej buzi przed założeniem jej na głowę to mówiła " Nie moje dziecko! Nie kombinuj wyglądasz okropnie!" haha
ale ma racje w czarnych włosach czułabym się jak w peruce.
I tak Kochana jeszcze ten jeden raz zrobię na kąpieli
zakochałam się w swoim obecnym kolorze i teraz ciężko mi jest cokolwiek kombinować bo aż serce boli jakby miało coś wyjść nie po mojej myśli
uwielbiam swój biały blond
ale następna koloryzacja już nie ma że boli jadę bez rozjaśniacza
jakoś wrzesień będzie już po wakacjach to mogę eksperyment zrobić