Cześć dziewczyny!
Mam duży problem, bo po ostatnim farbowaniu ( a w sumie były tylko dwa, więc malutko, mam długie do połowy pleców, lekko kręcone włosy, kolor wymyty wiśniowy) moje włosy są w okropnym stanie. Strasznie się łamią, końcówki to małe miotełki.
Wczoraj obcinałam je trochę z długości a dzisiaj już na połowię końców widzę białe kropki 
Przyczynia się do tego pewnie kondycja mojego organizmu, jestem trochę ponad miesiąc po porodzie, jeszcze trwa połóg, do tego mam dietę bo karmię piersią. Nie mogę już patrzeć na moje włosy, gdybym wiedziała że będą w takim stanie, nigdy nie ruszyłabym żadnej farby.
Wczoraj poczytałam na forum o hennie. Być może, tak jak odkryłam tutaj fluid idealny (czyt. Dermacol
) tak może i ta henna będzie dla mnie zbawieniem... Wybaczcie jak moje pytania się powielą.
Co mam teraz zrobić żeby zahamować proces degradacji moich szkutów? Nie ma sensu ich już obcinać, bo końcu będę łysa, już dwa razy obcinałam i nic. Co mam robić?
Czy naturalna henna nie doprawi moich włosów? Czy jest szansa na to że nawet trochę poprawi ich kondycje?
Jaką hennę lepiej kupić, Khadi czy Eld?
Chciałabym uzyskać kolor wiśniowy, podoba mi się też kolor po naturalnej hennie. Jak miałabym przygotować specyfik? bo widziałam że dodajecie do proszku różne dziwne substancje :P Czy wyjdzie mi cokolwiek z pomieszania ciepłej czerni z czerwoną albo naturalną henną?
Będę wdzięczna za wszelkie rady, bo ręce mi już opadają. Muszę działać, bo zależy mi na długich włosach, a tutaj się dzieją takie rewolucje...