Dobra, już się mogę pochwalić dzisiejszymi zakupami
Ale musi być cała historia. Otóż byłam wczoraj w Wwie w Promenadzie i okazało się, że mają TYLKO te nowe retro matte w płynie, zaś do tych co były w stałej kolekcji, to nie mają testerów i w ogóle to ich nie sprzedają, co mnie lekko zdziwiło, bo kilka dni wcześniej widziałam je w Złotych, ale no ok.
Pan za to, bardzo miły i uprzejmy, od razu mnie zapewnił, że jak szukam czegoś jasnego, to nie znajdę dla siebie, bo te co są, będą mi źle współgrać z kolorem oczu
Smutno mi było, że nawet nie mogłam ich pomacać, bo te co tam były, to zdecydowanie za jaskrawe, np. Red Jade, Slipper orchid.
No ale dziś jeszcze zdążyłam do Złotych zajrzeć i tam już były wszystkie poza jedną, From matte with love, która oczywiście podobała mi się najbardziej
nałożyłam sobie o 12, z jedzeniem i piciem wytrzymała bez szwanku do 20. Okazało się, że u mnie była, także nabyłam.
Oprócz tego chciałam dokupić jakiegoś Paint Pota, ale zatrzymałam się na Soft Serve Eye Shadow i w dotyku tak cudne, miękkie i aksamitne, że uznałam, że się nada. Owszem, błyszczą dość mocno, ale dają lekki kolor i ponoć są mega trwałe, nawet na tłuste powieki (to mnie przekonało), jak dla mnie w sam raz na lato, kiedy nie chce mi się na dzień w upały robić szczególnego mejkapu. Ogólnie konsystencja cudo. Wzięłam kolor Quite Yummy, teraz jak tak patrzę, to fajny jest Jealous Girl, ale to nie jest miętowa zieleń, jak opisują na stronie MACa, bardziej to w pistację wpada. Ale ogólnie fajna, pod warunkiem, że ktoś nie ma zielonych oczu :P