Ja tam nie widziałam dużej różnicy w działaniu między spiruliną a glinką zieloną (poza zapachem, który ciężko znieść w okolicy nosa), ale dam jej jeszcze szansę, bo czytałam o właściwościach ujędrniających i chcę jej spróbować do body wrappingu.
Ja zostawiam i glinkę i spirulinę do całkowitego wyschnięcia
Głównie dlatego, że taka zielona glinka to dla mnie zawsze taka maseczka ratunkowa, fajnie mi zasusza wypryski i jak ją zostawię do wyschnięcia to lepiej działa. Może się nie powinno tak robić, ale się sprawdza, więc.
Nic mnie nie podrażniło nigdy ani nie wysuszyło specjalnie, ale ja generalnie nie wiem, czym bym musiała potraktować cerę, żeby ją podrażnić, chyba Kretem
Swoją drogą, spirulina jest uważana za tzw. superfood, więc ludzie ją dodają np. do koktajli, nie wiem, czy bym zniosła smak i zapach
Ale może ginie w innych składnikach.