Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Wisząca skóra po odchudzaniu!!! Macie jakies sposoby?
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2016-03-20, 06:10   #23
sharkara
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 18
Exclamation Dot.: Wisząca skóra po odchudzaniu!!! Macie jakies sposoby?

Cuda wianki opowiadacie. Jak ktoś kiedyś ważył 130 kg (ja ważyłam 120!!) to wie, że ćwiczenia intensywne w tym okresie są 100 razy bardziej szkodliwe niż nieodpowiednia dieta. Zalecany jest odpowiednio dobrany wysiłek fizyczny, a początkowa redukcja wagi jest zawsze bardzo duża (pierwszy tydzień nawet 5 kg - to "zła" woda, która jest między tkankami a nie w nich, mniej tkanki tłuszczowej schodzi, to dopiero następne). W ciągu miesiąca naprawdę można schudnąć 10 kg. I klops - bo skóra już jest. Oczywiście wraz ze spadkiem wagi powinno się zwiększać intensywność ćwiczeń, ale nie każdy przy takiej wadze (zwłaszcza jeżeli było się przez długi czas otyłym, ma się problemy ze stawami lub inne choroby) może sobie na to pozwolić. Fajnie to tylko wygląda w telewizji, kiedy całe życie dostosowujemy pod proces odchudzania, nie pracujemy fizycznie i możemy codziennie chodzić na siłkę. Nie ma siły aby redukując taką wagę mieć piękne, jędrne piersi - musimy się z tym liczyć. Rzeczywiście masaże pomagają ale wymagają niemal tyle samo samozaparcia co dieta. Trzeba się szykować na walkę na bardzo wielu frontach. A psychicznie jest ciężko. Jednak moim zdaniem warto podjąć walkę, bo nawet obwisła skóra na brzuchu nie przeszkadza, jeżeli z rozmiaru 54 przeskakuje się na 44 i można prawie wszędzie znaleźć ubrania na siebie. Ja jeszcze toczę swoją walkę - przez kiepski stan zdrowia i rozpoczęcie fizycznej pracy z siłowni były nici a się odchudziłam. Skutki są więc widoczne. Teraz następuje walka z nadmiarem skóry i dalsza redukcja wagi ale z ćwiczeniami i masażami (tego się boję, bo z regularnymi zabiegami kosmetycznymi zawsze mam problem). Organizm przyzwyczaił się (prawie po roku!!!) do pracy fizycznej (dość ciężkiej) i dopiero teraz mam energię na siłkę - choć na pewno nie 5 razy w tygodniu. Najpierw spróbuję 2 razy i zobaczymy. Niestety - walka z dużą otyłością to zawsze coś za coś. Mamy w głowie swój obraz modelek lub modeli z telewizji ale musimy się pogodzić z tym, że ponosimy konsekwencje czasem objadania się, ale nierzadko zestawu kiepskich genów i po prostu zwykłej "domowej" kuchni naszych mam.
Denerwuje mnie też pogląd, że osoby otyłe jedzą pizzę na kolację, pół kurczaka na obiad, ciasto na deser i jajecznicę z 10 jaj na śniadanie! Jeżeli ktoś ma naturalną skłonność do otyłości (mam ją ja i moje obie siostry) to nie wystarczy odstawić batonika raz w tygodniu czy też zrezygnować z kolacji (to jest jeszcze większa głupota). To naprawdę jest zmiana całego stylu życia, tworzymy siebie od nowa. Uciekają przyzwyczajenia z domu (mamusine obiadki, trzy posiłki dziennie, bez śniadanka do szkoły itp.). To jest naprawdę wprowadzenie 5 posiłków dziennie (masakra!), ciągłe myślenie o tym co ile ma kalorii, bardzo trudny dobór tego na co organizm "dobrze" lub "źle" reaguje wagowo (mój nie cierpi tłuszczy, lepiej reaguje na węglowodany - aczkolwiek mam świadomość tego, że przy innej pracy mogłoby to wyglądać inaczej!!). Codzienna kontrola wagi bardzo w tym pomaga, bo ile można chodzić do dietetyka?! Po roku czasu mamy albo pustą kieszeń (bo pomimo mówienia o narodowym problemie niestety wizyty nie są refundowane), albo zaczynamy mieć dość tego, aby ktoś nam mówił, co możemy lub nie. Ja np. zmieniłam pracę i tryb życia na wieczne delegacje, bez możliwości własnoręcznego przyrządzania posiłków, bo w hotelach mieszkałam. I co wtedy? Iść do restauracji ze zdrową żywnością (mój budżet to niestety rujnowało), w dodatku min. co miesiąc inne miasto , co nie wychodziło. Oczywiście widać to było przy wadze, bo przez 6 miesięcy ( i jedne święta) przytyło mi się z powrotem 10 kg. Okres bezrobocia, powrót do dietki i znowu je zgubiłam. Później praca fizyczna - już bez konsultacji dietetyka, świadomie zatrzymałam efekt odchudzania przez ziwększenie kaloryczności produktów w diecie. I tak z efektem zmęczenia walczyłam ponad 6 miesięcy (mimo, że wcześniej raz w tygodniu na siłkę chodziłam - multisporta miałam). Teraz chcę w końcu dojść do mojej wagi (już przez świadome włączenie wysiłku na siłce i regularnych zabiegów na skórę - bo niestety widać efekty zrzucenia 30 kg nadal!!) więc zobaczymy. Już wiem co mogę a czego nie mogę jeść. Jak mój organizm reaguje na różne składniki. Osoby takie jak ja muszą się tego nauczyć, bo inaczej albo wizyty u dietetyka do końca życia (sama siłka i ograniczenie słodkości nigdy nie wystarczyły - a wszystko już przeszłam, wierzcie mi), albo niestety efekt jojo murowany!!!
Pozdrawiam wszystkich walczących z otyłością!!!
sharkara jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując