Dot.: Problem...
A jak masz zamiar do tego ślubu panować nad wzrastającym pożądaniem i nierozładowanym popędem seksualnym - który daje znać o sobie, bo ręce się przypadkowo na biuście nie znalazły?
Póki co jesteś patetycznym 17-latkiem, którym targa burza hormonalna. Nie masz doswiadczenia żadnego - i w sprawie seksu, i w relacjach partnerskich. Masz za to wizję pożycia - moim zdaniem dziwną, ale to Twoja sprawa.
Życie z pewnością to zweryfikuje, cokolwiek Ci teraz nie powiemy, i tak nie trafi.
Jednak do szczesliwego zwiazku potrzeba nie tylko wielkiego uduchowienia i rozmów o mentalnym bólu, ale również zwykłych rozmów, szczerości - również przed samym sobą. Nie wypieraj się jak żaba błota swoich popędów, odruchów, pragnień - bo w Twoim wieku to absolutna norma. To tak, jakbyś zaprzeczył, że chodzisz na dwóch nogach.
Tworzysz sobie taką podwójną mentalność - wszystko, co nie pasuje Ci do wizerunku, jaki sobie obrałeś, zwalasz na podświadomość. Wzniosłością, patetycznymi deklaracjami nie da rady rozwiazać wszystkich problemów. A są większe - jak się okazuje na przykład, że po ślubie w łożku jest jedno wielkie rozczarowanie, że seks zamiast być radością jest frustracją i zaczątkiem małżeńskiego kryzysu. I wtedy również można wytłumaczyć sobie to mentalnym bólem i czynnością prozaiczną służącą prokreacji i łatać dziury w związku duchowością. Tylko to nie prowadzi do niczego poza większymi problemami.
|