2006-06-28, 20:38
|
#46
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: Lublin
Wiadomości: 1 133
|
Dot.: płacz przyprostownicowy
Hihi: ja jestem dokładnie tego samego zdania co Ty Na swoją prostownicę (Kayflata) wydałam 320zł i owszem, płaczę, ale ze szczęścia - bo mam i wyprasowane, i zdrowe włosy
Wcześniej miałam tańszą prostownicę (MPM Product, 99zł) i zecydowanie widzę różnicę. Kiedy po MPMie zauważyłam, że włoski cierpią stwierdziłam, że muszę zdecydować: albo inwestuję w profesjonalne kosmetyki (CHI) i profesjonalną prostownicę (Kayflat), albo rezygnuję z prostowania wogóle. Uzależnionym od żelazka chyba nie muszę pisać na co się zdecydowałam...
Mój tok rozumowania jest taki, że włosy - zdrowe, zadbane, "zrobione" - są niebagatelną ozdobą, więc czasami wolę sobie odpuścić nową bluzkę czy lakier do paznokci, a zainwestować w moje blond kudełki
Nie twierdzę, że prostowanie nie niszczy włosów. Wręcz przeciwnie - zdaje sobie sprawę z tego, że gdybym ich nie prostowała, to byłyby zdrowsze. Ale uważam, że zachowując pewną rozwagę, można zminimalizować skutki uboczne stosowania prostownicy i cieszyć się i idealnie wyprostowanymi, i prawie idealnie zdrowymi włosami
__________________
"Sticks and stones may break my bones, but words can never hurt me"
|
|
|