Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - położna środowiskowa - wizyty przed porodem zamiast szkoły rodzenia
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2011-02-13, 14:06   #14
kasiagora23
Zadomowienie
 
Avatar kasiagora23
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 1 142
Dot.: położna środowiskowa - wizyty przed porodem zamiast szkoły rodzenia

Do mnie położna nie przyjeżdżala przed porodem. W sumie nawet nie wiadziałam że są takie mozliwości. Nie chodziłam tez do szkoly rodzenia. Mi jakos szkola rodzenia kojarzyła sie wylącznie z teorią porodu a nie z opieka nad dzieckiem. Nikt mnie z błedu nie wyprowadził. Do szkoły rodzenia nie chodzilam poniewaz lekarz utrzymywał że ciązą zostanie rozwiązana przez CC ze wzgledu na zła pozycję dziecka. Według niego pierworódki z pośladkowym ułozeniem dziecka rodzą wlaśnie przez CC. Wspominał wczesniej o szkole rodzenia ale ja upajając się wizja cc uznalam że teoria na temat łagodzenia bóli przy porodzie jest mi zbędna. Synek 2 dni przed porodem się obrucił i rodzilam normalnie. Może gdybym znała temat porodu choćby ze szkoły rodzenia mój poród bylby zupelnie inny i nie kojarzył by mi sie z rzeźnią i wylęgarnią.
Nastepnym razem na pewno będę chodzić na takie zajęcia.

Co do wizyt poloznej środowiskowej: u mnie nie miały one nic wspolnego z jakimiś wykladami na temat kąpania, pielegnacji itp. Pani przyszła dwa razy, zaczynała od tego że szła do łazienki umyć ręcę i przy okazji sprawdzić jakiego proszku używam do prania ubranek synka. Na pierwszej wizycie zanim obejrzala dziecko kazala mi schowac do szafki wszystkie kospetyki z hipp'a na conajmniej pół roku. Po czym sprawdzala czy dziecko nie jest odparzone, czy nie ma wysypki na ciele itp. Od początku zasypala mnie swoimi teoriami i wypisała długa liste specyfików ktore zakupić MUSZĘ (ojlatum, czopki na uspokojenie, różne specyfiki na goraczkę, krople i zawiesiny na kolki, rumianek, dziurawiec, kilka rodzajów gazików,.... tak mogłabym jeszcze długo wymieniać, termometr elektroniczny sie jej tez nie spodobał). Niektore z tych rzeczy były przydatne ale wiekszośc okazała sie zbędna.
Pamietam też że zostawiła numer do siebie i powiedziała zebym w razie potrzeby zadzwonila. Po chyba dwóch dniach czułam że z moimi piersiami jest coś nie tak, goraczkowałam, piersi były twarde i czerwone. Zadzwoniłam a ona mnie zbyła i kazała wysłać męża po kapuste i robic okłady. Powiedziała też że przyjedzie pojótrze bo wczesniej nie da rady. Efekt był taki ze jak przyjechała po tych dwóch dniach i parskneła: "no...niech mi pani pokaze te swoje piersi" to nastepne co zrobila to kazała mi sie szybko ubrac bo jedziemy do szpitala, całe szczęscie ze miałam z kim dziecko zostawić. Zapalenie piersi mialam juz tak zaawansowane że lekarz chciał mi pierś nacinać i dren zalożyć. Byłam bardzo spanikowana zwłaszcza ze chcial mi to robić lekarz który przed tygodniem mnie zszywał po porodzie i był przy tym tak "delikatny" jakby zszywał martwego indyka na świeto dziekczynienia. Widząc moja reakcje wypisal mi recepte na antybiotyk dodal jednak że zapewnę za 3 dni i tak do niego przyjdę na nacinanie. Na szczęście antybiotyk pomogł.

Przed porodem czytałam duzo ksiażek, jednak czesto spotykala się wręcz ze sprzecznościami w różnych książkach. Teoria to jedno a praktyka to drugie. Moim zdaniem: w czasach gdzie kobieta w ciazy jest wrecz atakowana z rożnych stron informacjami na temat niemowlaków (internet, gazety, szkola rodzenia, babcia, mama, polozna, ksiązki....) trzeba umieć znaleźć zloty środek i nie chłonąc wszystkiego jak gąbka. Matczyny instynkt często jest dużo bardziej przydatny.
__________________
...z "głupcem" nad przepaścią nie tańcz, z "eremitą" o mądrości nie walcz...
kasiagora23 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując