2011-08-16, 20:33
|
#14
|
Moderatorka z pazurem
Zarejestrowany: 2006-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 13 256
|
Dot.: Gruczoł Bartoliniego
Szczęściara. Mi go nacinano bez znieczulenia. Dopiero jak uciekłam z fotela dostałam miejscowe znieczulenie.
---------- Dopisano o 21:33 ---------- Poprzedni post napisano o 21:30 ----------
Cytat:
Napisane przez chocolate88
To gratuluję. Ją po zabiegu przez 2 tyg nie mogłam nic zrobić bez ciągłego brania ketonalu, a dodam że jestem osoba odporna na ból. Nic, ani siusiu, ani się umyć, nie mogłam chodzic,nóg zlaczyc, spalania tylko leżąc na plecach
|
Cytat:
Napisane przez kasia_162
Cześć właśnie w poniedziałek mnie wypisali ze szpitala. więc dziewczyny. guz bartoliniego niestety poprzez antybiotyk wcale nie zniknie na zawsze, jeśli w ogóle.. jedynym wyjściem i też nie wiadomo, czy skutecznym na zawsze, jest zabieg, polegający na nacięciu miejsca powstania gruczołu, który najczęściej pojawia się na wardze sromowej, lewej lub prawej. Więc nacięcie, potem 'zainstalowanie' sączka i po sprawie. zabieg, bynajmniej u mnie przebiegał, bez mojej świadomości, ponieważ zostałam uśpiona trwał 15 minut, a ja ze znieczulenia wybudziłam się po godzinie. do łazienki chodziłam z położną, bo niestety po narkozie nie miałam siły sama nic zrobić. zabieg oczywiście jest przeprowadzany na czczo. bez tego nie dają znieczulenia, a bez znieczulenia nie ma mowy o zabiegu. na drugi dzień mogłam już normalnie siedzieć i wszycho było super. tylko jedzenie w szpitalu niedobre :P ogólnie w piątek miałam zabieg, a w poniedziałek mnie wypisano do domku. teraz musze tylko dbać o regularną wymianę gazika z rivanolem, po każdym siusiu i tak przez okres około 2 tygodni. tak to wygląda. a więc życze powodzenia
pozdrawiam
|
Szczesciara. Mnie wogóle nie znieczulono. Na początku rozcinali gruczął bez znieczulenia. Dopiero jak uciekłam z fotela to dostałam miejscowe
|
|
|