listonosz popoludniowy od paczek- nie chcialao sie nosic 7 kilo i wrzucila avizo do skrzynki, no to ja z małą tup tup na poczte, jedna przesylka jest- płacę vat (wrr) druga kartka na vat jest, podpisuję a tu nie ma pasujacej do kartki paczki. Szukanie na poczcie. Przy okienku przewracam oczami no 7kg zgubic.... ale nic, znalezc sie musi, rejestrowana jest, oplaty naliczone, avizo jest, nikomu innemu by nie dali bo dzieki moim licznym szalenstwom zakupowym (jak jade za granice to biore bagaz podreczny, na miejscu kupuje walizke i rzeczy do niej, reczte zakupow sobie przesylam pocztą - z ostatniego pobytu doszlo mi 64kg) znają mnie osobiście. Co wiecej taka adnotacje dają na potwierdzeniach zamiast dowodu..
A ze zamykali poczte poszlam grzecznie do domu coby dziecię położyc. Rano skoro świt o 8 dzwonię na pocztę czy nie znalezli paczuszki metr na metr i okazuje się ze prawdopodobienstwo wg matematyki zerowe ale:
zachorowal pracownik, z innego oddziału ktoś był na zastępstwo i wydał M o j ą paczkę (tzn naszą) komuś innemu. O matko. Babka nawet vat zaplaciła! no więc mdlałam przy tym telefonie prawie myśląc o tych pedzlach, mikach, dolarach itd.
Nie wiem czy ta Pani byla uczciwa, czy popatrzyla na prochy kolorowe i ryz za kilka stow co zaplacila vatu, czy też czekała na lepszą przesyłkę (której mi nie dali) ale niniejszym DZIĘKUJĘ TEJ PANI CO ODDAŁA PACZKĘ
i oczywiscie mysle ze uczciwa byla bo ja tak zakladam zawsze
No i paczkę mamy !
No i dziwię się, że nie odechciało mi sie wspólnych zakupów
Oczywiscie jakby ktos to inny napisal to bym nie dowierzala
ja to mam emocje dodatkowe nawet na zkupach, hehe