[Natalia-Kosana]

Witam Mam pewien problem i bardzo liczę na wasze rady i opinie, gdyż zupełnie nie wiem, co myśleć.
W sobotę zaryzykowałam i poszłam na oczyszcanie twarzy ultradźwiękami. Udałam się też do innej kosmetyczki niż ta, która zazwyczaj oczyszczała mi buzię mechanicznie. Kosmetyczka wpierw umyła mi buzię, potem "pojeździła" po niej aparacikiem wytwarzającym ultradźwięki i powiedziała, że mam głębokie, duże zaskórniki (jakby poprzednio nie były do końca wyciśnięte), więc wycisnęła mi kilka. Potem znów potraktowała buzię ultradźwiękami, znów trochę powyciskała i tak kilka razy. Następnie nałożyła mi na buzię wyciąg z ananasa z kwasami, maseczkę z naturalnym antybiotykiem, potraktowała cerę urządzeniem wytwarzającym prąd (innym niż wcześniej miałam - z taką szkalaną, rozdwojoną końcówką). Później nałożyła mi podkład i wypuściła do domu. Buzia była mniej zaczerwieniona niż po tradycyjny oczyszczaniu, a efekty równie dobre.
Mam do Was Wizażanki pytanie: czy ten zabieg był przeprowadzony prawidłowo? Czy kosmetyczka może wyciskać zaskórniki podczas zabiegu z zastosowaniem ultradźwięków? Czy może je wyciskać bez zastosowania vapozonu, czy innego urządzenia tego rodzaju (o ile wiem, nic takiego nie zastosowała)? Czy maseczka z antybiotykami starczy za odkażenie buzi, bo nie jestem na 100 % pewna, że mi ją czymś jeszcze odkaziła (ale nie wykluczam, że to zrobiła).
Obecnie bużia jest w dobrym stanie - nie ma żadnego zakażenia, zaczerwienienia już niemal zniknęły.
Proszę odpowiedzcie na moje wątpliwości, bo podoba mi się idea oczyszcania ultradźwiękami, ale nie jestem pewna, czy mogę iść do tej kosmetyczki ponownie, bez obaw o cerę.
PS Wim, że się strasznie rozpisałam, ale musiałam dokładnie opisać zabieg i wyjaśnić moje wątpliwości.