Dzięki za zainteresowanie
Dziecko mamę ma. Zabiera go do siebie mniej więcej raz na tydzień. Mały lubi do niej jeździć, jednak nie chce u niej być dłużej, niż 2-3 dni.
Wiem, że mały ma wielką potrzebę bliskości - i u nas w domu ją otrzymuje (i z tego co opowiada, to jak jest u mamy, to ona też poświecą mu dużo uwagi).
Praktycznie cały dzień ma czyjeś zainteresowanie: bawimy się razem, uczymy wspólnie, chodzimy na spacery, razem oglądamy bajki czy gramy na komputerze, rozmawiamy, wygłupiamy się, czytamy... osoba, która jest z nim w domu, poświęca mu całą swoją uwagę.
Co do obecności wieczorem, to jest mu wszystko jedno - bez problemu przyjął to, że na ogół to ja go usypiam. Powiedział, że nie ważne kto z nim siedzi - ważne żeby ktoś w ogóle z nim był.
Przed snem zawsze mu czytamy albo opowiadamy bajki.
Teraz mały skończył zerówkę. Jeśli się trochę przyłoży, to problemów z nauką nie ma -
jednak uczyć się nie lubi (chociaż w tej zerówce i tak mieli znacznie więcej zabawy, niż nauki - dopiero jak teraz pójdzie do pierwszej klasy, to zobaczymy naprawdę jak to będzie). Zestresowany raczej nie jest - nigdy nie skarżył się, że w szkole jest coś nie tak (a jest bardzo wrażliwy i jeśli tylko coś mu chociaż trochę nie pasuje, to od razu [z płaczem] o tym informuje).
Jest bardzo żywym dzieckiem i wiecznie chce coś robić. Ciągle staramy mu się zapewniać jakieś rozrywki, żeby się wyszalał.
W ciągu dnia może przez godzinę oglądać tv i tyle samo grać na komputerze.
Co do bliskości, to tak jak napisałam wyżej, poświęcamy mu bardzo dużo uwagi. Jest też często przytulany i całowany, dajemy mu do zrozumienia, że jest dla nas bardzo ważny.
Oczywiście, gdyby leżenie w łóżku było tylko na czas bajki, a potem moglibyśmy wstać i wyjść, to faktycznie nie byłoby w tym nic złego. Problem w tym, że nie da się tak zrobić, bo jest meeega histeria. Dlatego chcieliśmy przekonywać go do samodzielnego spania metodą małych kroczków i na początek odzwyczaić go od obecności dorosłych w łóżku.
Kiedy zaczyna płakać staramy się go uspokoić, wytłumaczyć mu, że nic złego się nie dzieje. Ale on przestaje wtedy słuchać i zaczyna wyć tak żeby nas zagłuszyć.
Kiedy przychodzi do nas w nocy, wstajemy i odprowadzamy go do jego łóżka. W naszym nie ma miejsca na 3 osoby - zresztą tak jak już pisałam: uważamy, że jest w takim wieku, że nie powinien spać z dorosłymi. Gdyby to zdarzało się kilka razy w roku, to ok - czasem można by go w ramach atrakcji upchnąć gdzieś w tym łóżku... ale taka sytuacja jest
dosłownie codziennie. Kończy się tym, że on się zrywa się wyspany o 7 rano nie pamiętając nawet, że w nocy kilka razy wstawał, a my po tych jego wycieczkach padamy.