Oj, kochana, ja zaczęłam siwieć w wieku 13 lat...
I nikt mi nie powie, że to "genetyka", bo żadna genetyka nie zaprogramuje dziewczynki ledwo wchodzącej w dorosłość na stan emerytalny... Poszłam z tym do dermatologa i oczywiście jak to w przychodni osiedlowej pani nie wiedziała, co mi jest. Przepisała Belissę i biotynę. Stosowałam jakiś miesiąc, ale róznicy nie było żadnej. Później trzymałam się tylko biotyny, bo włosy były ładniejsze, ale na ten problem nie pomogło. Co gorsza, z czasem miałam tych włosów coraz więcej. DObrze ci radzę:
nie wyrywaj ich. Aktualnie jestem zmuszona je farbować. Fajnie, bo można zmienić kolor, ale to oczywiście osłabia włosy, mimo że farby należą do górnopółkowych. Do tego jeszcze mam tendencję do wypadania włosów, więc mi się to nie uśmiecha. Niestety u mnie włosy siwieją na czubku głowy, nad czołem i to widać. Reakcje otoczenia zmusiły mnie do ukrycia tego pod farbą. Dopiero niedawno zauważyłam, kiedy już miałam pokaźne odrosty, że tych włosów jest OD GROMA. U mnie było zupełnie inaczej w tym sensie, że włos jakby wyrastał siwy, a potem już miał kolor. Obecnie niektóre siwki już dosięgły końca.
Staram się je dobrze odżywiać, cóż mam zrobić. Szkoda, że mam włosy przetłuszczające się. Aha, no i siwe włosy są słabsze, ponieważ brakuje im pigmentu, dlatego łatwiej mogą tworzyć szopę.
Sorry, pisałam trochę nieskładnie, bo na raty