[EbonyLuna]

Napisane przez Tinajero

EbonyLuna tu już nawet nie chodzi o to bielenie, które mi nawet nie przeszkadza. Jak spojrzę po takiej 50-siątce, po godzinie czy dwóch, w lusterko to sama siebie się wystraszyłam. Cały makijaż, a zazwyczaj jest naprawdę niewielki, spłynął tworząc okropne placki, do tego świeciłam się jak latarnia. Do wieczora byłam bogatsza o kilka syfków. Nie fajnie jednym słowem. I tak niemal po każdym filtrze, przetestowałam już ich kilka. Mogłabym się nawet nie używać podkładu, tylko sam filtr z kremem, gdyby nie to zapychanie i świecenie. Ja odpadam z wysokimi filtrami. Sięgnę po nie tylko na plaży.

Dobrze to znam... Nałożyłam na filtr minerał i nawet z domu nie wyszłam, a miałam takie ciasto, że szkoda gadać. Nie wspominając o 'pięknym' świeceniu.
Ja ostatnio nałożyłam sobie na dłoń tester spf50 od pat&rub w sephorze i tak sobie chodziłam, krążyłam między półkami dobrych kilkanaście minut i nie wchłonął się nawet minimalnie... Dlatego w tym roku ruszam szturmem na azjatyckie 'cudeńka' Skoro podbiły tyle serc, to coś musi w nich być. Jak dotąd z azjatyckimi specyfikami miałam styczność w formie bb kremów, pielęgnacji i znikomej kolorówki. I byłam zadowolona. No, nie ze wszystkiego, ale o to trudno w jakiejkolwiek dziedzinie A na chwilę obecną zamierzam testować krem ochronny z l'oreal. Ile w nim faktycznej pięćdziesiątki, trudno mi ocenić, ale opinie ma bardzo ok, a i słońce teraz nie szaleje. Ale kwasy i te sprawy...

Napisane przez Cay

Tak

Dziękuję ślicznie za odpowiedź To już wiem, do czego się dobrać