Hej
podziele sie z Wami moja dzisiejsza przygoda z torba Sephory(tej do blydzczyka).Tak wiec wybralam sie z nia na zakupy do Biedronki
kupilam sporo spozywki, w tym napoje w szklanych butlach,olej, cytryny,arbuza,etc.Wydawa la mi sie dosc solidna wiec naladowalam po brzegi
i ide...wszystko ok,dzwigam chodnikiem,jestem juz blisko domu,przechodze przez ruchliwa ulice i wtedy...uszy zostaly na ramieniu ,a torba sru!!!butelki pekly z hukiem,olej sie leje,cytryny po calej ulicy,arbuz sie toczy...na drodze korek na maxa!!!lapie,co moge,zeby spierdzielac,ludzie na przystanku ubaw oo pachy(nikt nie pomoze)!Korek coraz dluzszy!Nagle z czarnego BMW wysiada jakis mlody,lysy koles w gajerze i ciemnych okularach,bierze tego nieszczesnego arbuza i mi niesie
Dziekuje mu bardzo,a on mowi,ze jest kierowca jakiegos pokityka,ktorego wiezie na jakis kongres i ze on mu kazal mi pomoc.Zebralam,co moglam,arbuz pod oache i na chate.Ot,przygoda sephorowska