Chyba troszkę opacznie mnie zrozumiałaś
Bo ja się wcale nie męczę. Jak byłam dzieckiem/nastolatką to też mieliśmy w domu dosyć ciężką sytuację finansową i nie ma co porównywać nawet moich wspomnień do życia obecnego moich dzieci. Im niczego nie brakuje i jak potzrebują kasy do szkoły/przedszkola na wycieczkę/kino/basen czy nowych ubrań, butów to zawsze to dostają i mam nadzieję, że zawsze będzie mnie na to stać żeby dostawały.
Ten kominek jedynie mi trochę dokucza, bo czasem rano jest zimno w domu jak wygaśnie ogień ale to czasem. Zresztą palenie i wszystko z tym związane to jest obowiązek męża i ja w ogóle się tym nie przejmuję.
Wody jakoś specjalnie nie oszczędzam i tyle mi po prostu wychodzi. Latem jak mamy basen to nadrabiamy
A z tym prądem, to tak się jakoś przyzwyczaiłam przez lata, że w ogóle mi to nie przeszkadza. Zawsze na noc włączam zmywarkę czy pralkę i rano wyjmuję.
I to wcale nie jest tak, że robię to wszystko tak ,a nie inaczej bo muszę. Mi po prostu byłoby żal wydawać więcej na coś co spokojnie mogę ominąć. A kasę którą dzięki temu udaje mi się zaoszczędzić wydajemy na inne atrakcje
To ile kto wydaje i na co jest związane z indywidualnym podejściem do życia i potrzebami. Doskonale sobie zdaję sprawę, że to co jest dla mnie normalne i nieuciążliwe dla innych mogłoby być nie do przejścia