Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Najdziwniejsze rekrutacje w których brałyście udział
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2016-10-28, 22:26   #52
201611290918
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-12
Wiadomości: 518
Dot.: Najdziwniejsze rekrutacje w których brałyście udział

Oj, ile ja tych rekrutacji przeszłam, głowa mała

Będąc na studiach magisterskich potrzebowałam na gwałt pracy (dorywczej, bo studia dzienne), zeby utrzymać się z dala od domu. Szukałam wszędzie, w hostelach, restauracjach, sklepach itp. Przeszłam wiele rozmów, niestety szło ciężko "bo mało doświadczenia". Było to miasto studenckie, konkurencja duża niestety jeśli chodzi o pracę np. w sieciówce ale wracając do tematu, kilka najciekawszych rekrutacji:
1. znalazłam ofertę dla takiego "naganiacza" dla turystów, kilka dni w tygodniu. Szybko dostałam telefon, umówiłam się na rozmowę. Rozmowa odbywała się w modnej kawiarni w centrum, wśród obcych ludzi, trochę to krępujące, ale zdążyłam się przyzwyczaić do rozmów w takich miejscach Wymagań nie mieli żadnych, pani obiecywała, ze w zasadzie juz mam pracę i tylko wyśle mi grafik, umówimy się na podpisanie umowy i w ogóle cud miód. Oczywiście potem nie zadzwoniła
2. Praca lodziarni, baaardzo popularnej. Szukałam już czegoś z nożem na gardle, to poszłam. Rozmowy w zasadzie nie było, bo szef (Włoch) nie raczył się pojawić, przepytywała mnie dziewczyna tam pracująca, 4 lata młodsza ode mnie (po maturze ). Wsadziła mi na ręce rękawice i kazała nakładać lody przez godzinę. Pracę dostałam ale szybko z niej uciekłam, bo to był obóz pracy, ani umowy ani nic, zenada.
3. Praca w hostelu: wydawała się całkiem fajna, zaprosili mnie na "dzień próbny", przez osiem godzin siedziałam na recepcji, oczywiście pracę miałam mieć pewną po tym, znów "wyślą mi grafik". Mieli dzwonić za kilka dni, minął tydzień, zadzwoniłam ja, pani powiedziała, że jeszcze kilka dni mam poczekać i da mi znać. Nie zadzwoniła.
4. Praca w restauracji z jedzeniem na wagę. Sama rozmowa w miarę profesjonalna, ale to co się działo potem.... miałam przyjść na dzień próbny, przyszłam, na dniu próbnym kazali mi liczyć saszetki z cukrem (takie malutkie) w ogromnym kartonie. nie wiem jak to się miało do sprawdzenia moich umiejętności, teraz z perspektywy czasu wiem, że chcieli znaleźć sobie jakiegoś jelenia od brudnej roboty po tym dniu próbnym kazali mi przyjść na jeszcze jeden dzień próbny. To już mnie zaniepokoiło, i powiedziałam managerowi, że chciałabym za te dni otrzymać wynagrodzenie, nawet jeśli nie zostanę zatrudniona. Zaczął obiecywać, że oczywiście, że w zasadzie to ja nie mam się czym martwić bo pracę już mam praktycznie pewną, a ten drugi dzień próbny to formalność. Poszłam, znowu liczenie, tym razem saszetek z solą. Warto zaznaczyć, że miałam być kasjerką, tymczasem okazało się, ze jestem "od wszystkiego" i pomagam smażyć frytki kucharzom. No ale nic, bardzo potrzebowałam pracy. Pod koniec drugiego dnia próbnego dostałam grafik, powiedzieli, że mnie zatudniają. Umowa "się pisze". Jak zobaczyłam grafik to prawie się rozpłakałam, praca po 14,5 godziny na stojąco.... z jedną przerwą. Żeby odejść od kasy musiałam szukać kogoś na moje zastępstwo. Pochodziłam kilka dni, po tygodniu kazali mi jechać na szkolenie na 3 dni do miasta oddalonego o 200 km (nic o tym nie było mowy wcześniej). Oczywiście musiałabym za to sama zapłacić, za hotel i dojazd, oni mi oddadzą " po 3 miesiacach pracy". Umowy dalej nie miałam, wkurzyłam się, przypominam, ze bardzo potrzebowałam pracy bo nie miałam pieniędzy praktycznie na jedzenie, a co dopiero na hotele. Powiedziałam, ze ja na to nie pojadę bo nie mam kasy na hotel, plus akurat miałam przeprowadzkę na głowie a oni mi wyskakują z jakimiś wyjazdami, o czym nie wspomnieli wcześniej. Paca była wykańczająca fizycznie i psychicznie, żońcia szefa lubiła stać mi nad głową i sie na mnie drzeć. Popracowałam 2 tygodnie i po informacji o szkoleniu odeszłam. Później się musiałam prosić o kasę, nie chcieli mi oddać za te 2 dni próbne, ogólnie żenada.

Rok temu zaczęłam szukać pracy "w zawodzie", związanej ze studiami, i tu o dziwo nie było żadnych problemów, żadnego wykręcania się, nieoddzwaniania, pracę dostałam błyskawicznie, a głupiej pracy w restauracji szukałam kilka miesięcy.... Wszystkie te sieciówki, kawiarnie, mają czasem takie wymagania, że nie wiem kogo oni szukają. I standardowo szukanie jeleni na "darmowe dni próbne".
201611290918 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując